poniedziałek, 17 listopada 2014

Próba mikrofonu

Dwie sesje nagraniowe za nami
Z wczorajszej wróciłam do domu o północy
Zmęczona
i szczęśliwa :)

że jestem częścią tego projektu
że mogę śpiewać
że grupa śpiewających pasjonatów
przygarnęła mnie do siebie
kiedy bardzo, bardzo tego potrzebowałam...

Dwa lata temu byłam
w dość dziwnym miejscu
Nie ma go na żadnej mapie
Nie określają go żadne współrzędne
Stosunkowo łatwo tam trafić
ale trudno się stamtąd wydostać
Każdy inaczej to miejsce nazywa
najbardziej dla mnie adekwatną nazwą miejsca owego
jest
czarna dupa
(choć z pewnością 'depresja'
brzmi odrobinę bardziej elegancko)

Tkwiłam tam i tkwiłam
na tyle długo,
że momentami
traciłam rachubę czasu
Spadałam w otchłań
bez dna
i potwornie bałam się,
że nie ma już dla mnie ratunku

Na zewnątrz starałam się tego nie okazywać
Nie chciałam przyznać się,
że jest mi bardzo źle,
że jestem słaba
i że nie wiem, co dalej

W mojej Duszy szalała burza
zamieć śnieżna
gradobicie
trzęsienie ziemi
Jakby wszystkie żywioły
ścierały się ze sobą
we mnie
i czułam, że już więcej nie udźwignę...

Wiecie, jak to bywa w takich sytuacjach...
Jak trwoga, to do Boga ;)

W którąś niedzielę grudnia 2012
o 20tej
poszłam do kościoła
Nie dlatego, że akurat była niedziela
ale dlatego,
że w tamtej chwili
jakaś siła kazała mi się ubrać i pójść do kościoła

Mieszkaliśmy jeszcze wtedy na Kabatach

Najbliżej naszego osiedla
był kościół pod wezwaniem Ojca Pio
Weszłam do środka
usiadłam jak najdalej od ludzi
i rozpłakałam się
Nie, nie ze wzruszenia
po prostu się rozpłakałam
ryczałam przez całą mszę
i było mi wszystko jedno,
czy ktoś to widzi, czy nie
Byłam jakby w letargu

Z letargu owego
co jakiś czas
wybudzał mnie śpiew
Na chórze śpiewał zespół
a śpiewał tak,
że w chwilach, kiedy śpiewał,
ryczałam jeszcze bardziej
Przypomniały mi się czasy,
kiedy sama śpiewałam na mszach w kościele u Jezuitów
w Piotrkowie
Najpierw z Kasią Stachowiak
(która później wyjechała do Grecji
i za którą bardzo, bardzo tęsknię),
później z Beatą Tomą
(Beata, pozdrawiam Cię serdecznie :)

Stałam i myślałam,
jak to możliwe,
że znalazłam się w takim punkcie w życiu,
w takiej totalnej beznadziei,
z której nie widziałam wyjścia

Przypomniało mi się to powiedzenie:
gdyby ludzie spełniali swoje marzenia,
szpitale psychiatryczne stałyby puste...

To chyba był początek mojego olśnienia

Przecież zamiast pogrążać się w tej czarnej du...
to znaczy w depresji,
powinnam śpiewać
bo ja kocham śpiewać
a skoro nie robię tego, co kocham,
to jak mogę być szczęśliwa???

Ta myśl pogrążyła mnie jeszcze bardziej
No bo skąd mam teraz wziąć taki drugi Smak Jabłka w Warszawie?
I kto będzie chciał ze mną śpiewać?
Wtedy miałam 20 lat,
teraz mam dwa razy tyle...

A zespół na chórze śpiewał...
cudnie śpiewał...

Czyżby...

Nie, to niemożliwe
Oni są na pewno młodzi
i zżyci ze sobą
i na pewno nikogo nie potrzebują
na pewno dobrze im razem

nie, to nie może się udać

chlip, chlip...

ryczałam dalej...

Na sam koniec mszy
zaczęły docierać do moich uszu i inne głosy
oprócz śpiewu zespołu

I własnym uszom nie wierzyłam,
bo ksiądz właśnie ogłosił,
że zespół, który śpiewa na mszach o 20tej
zaprasza wszystkich chętnych,
którzy lubią i umieją śpiewać

Hmmm...
???

Nie, to nie do mnie komunikat,
przecież jest za późno,
mnie nie przyjmą
itd...
refren negacji wszelakich
sam się śpiewał...

Wyszłam wkurzona
(bo w filmie, który obejrzałam we własnej głowie,
nie zostałam przyjęta do zespołu...)

Za tydzień
znów poszłam ich posłuchać
tylko posłuchać
Nie liczyłam, że komunikat o naborze do zespołu
zostanie powtórzony
Znów ryczałam przez całą mszę
A na koniec usłyszałam,
że zespół zaprasza...

No ale na pewno nie mnie
przecież...

W trzecią niedzielę nie wytrzymałam
Poszłam do nich po mszy
(już nie ryczałam, więc dałam radę ;)
Średnia wieku wypadła w moich oczach korzystnie
Byli uśmiechnięci, pogodni i przyjaźni
Małgosia Hubicka zapytała mnie, czy już wcześniej śpiewałam
powiedziałam, że trochę tak
No i zaprosiła mnie na próbę,
na którą nie poszłam...

JA TAM POFRUNĘŁAM!!! :)

Był luty (2013)
Niby zima
a ja pierwszy raz od bardzo długiego czasu
poczułam lato w sercu
Nosiłam je tam od zawsze,
tylko chyba zapomniałam...

Od tamtego czasu
minęły prawie dwa lata
Oprócz śpiewów naszych niedzielnych
zrodził się też projekt
najpierw w głowie Danusi Bolikowskiej
później Danusia zaraziła nim Maćka,
a Maciek nas wszystkich

Tak powstał projekt Karol
Z okazji beatyfikacji Jana Pawła II
do wierszy Karola Wojtyły
niezwykle uzdolnieni muzycznie ludzie
skomponowali muzykę
W kwietniu zagraliśmy koncert z tymi kompozycjami
Uznaliśmy też, że chcemy te utwory ocalić od zapomnienia
więc teraz nagrywamy płytę
I mimo różnych organizacyjnych kwestii,
które czasami trochę nas dezorganizują,
mamy z tego wspólnego grania i śpiewania
ogromną frajdę
Jako zespół :)
BlesSing

Za każdym razem, kiedy z Nimi śpiewam,
czuję w sercu olbrzymią wdzięczność

Niby to nic wielkiego,
takie śpiewanie
ale jak widać - może uratować życie
No w każdym razie mnie uratowało

Śpiew to moja ulubiona forma modlitwy
do Boga / Siły Wyższej / Ducha Wszechświata
- jakkolwiek Go pojmuję, a raczej jakkolwiek Go nie pojmuję,
bo jak pojąć coś,
co niepojęte
i co jest ponad wszystkimi podziałami religijnymi
stworzonymi przez ludzkie umysły...

BlesSing'u Kochany...
Paula, Gabi, Małgosia (x2), Agnieszka, Danusia, Ewa, 
Maciek, Mikołaj, Paweł (x2), Sławek
Jola, Zbyszek, Wojtek
i wszyscy pozostali, z którymi mam przyjemność śpiewać
(Dzięki Pauli poznałam Natalię z TGD
Uwielbiam z Nią śpiewać i uwielbiam Jej głos
i głos Gabi, i Pauli... i w ogóle nasz wielogłos)
Nie macie pojęcia, jak to dobrze, że jesteście w moim Życiu
Dziękuję Wam z całego serca <3

Czy ja już mówiłam, że Was kocham?

PS Płyta z naszymi nagraniami już niedługo :)

Z Danusią i Małgosią

Z Paulą


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz