wtorek, 9 grudnia 2014

O tym, co się działo, kiedy na blogu było cicho

Za mną kilka dni
śmiechu
takiego do bólu brzucha
płaczu
ze śmiechu
i ze wzruszenia też

babskiego gadania
przeplatanego chwilami milczenia
(bo przecież czasem człowiek musi się zdrzemnąć ;)
i śpiewania
do czwartej nad ranem

Sąsiedzi nie przyszli z awanturą
Albo spali
albo im się podobało ;)

Obstawiam to drugie
Osobiście - aksamitnego głosu Marci
mogłabym słuchać godzinami

Czas okołourodzinowy miałam przepiękny
wyjątkowy i niezwykły

Krzyśkowi akurat w ten weekend wypadł ważny wyjazd
Klimaty więc były głównie kobiece
A wiadomo - gdzie kobiety - tam głośno i... nawet jeszcze głośniej

Marcia i Madziare - duet mój ulubiony
Myślę, że to nie pierwsze nasze życie razem
Musiałyśmy się znać w poprzednich wcieleniach
i niejedno razem przeżyć ;)
I Ella wpadła z niespodzianką i z Sylwunią
Takie niespodzianki lubię :)))

Skończyłam 41 lat
Chociaż poza metryką
oraz paroma zmarszczkami
niewiele na to wskazuje
Duchem czuję się przynajmniej o połowę młodsza
A i z dojrzałością różnie bywa
że o statecznym zachowaniu nie wspomnę ;)

No bo na przykład w piątek wieczorem
Marcia przyszła do mnie do łazienki
pooglądać kosmetyki
wiadomo - jak to kobiety :)
I przypomniałyśmy sobie
pewien wieczór
kilkanaście lat temu
Mieszkaliśmy akurat w Anglii
Marta i Magda (wtedy Wypych, dziś Lis)
przyjechały do nas na Sylwestra (1999)
i postanowiły w Anglii zostać
(Marta mieszka tam do dziś,
Magda po kilku latach wróciła do Polski)

Z Magdą (kiedyś Wypych, dziś Lis) i Marcią. To dla jasności i żeby nikt Magdy z Madziare nie mylił ;)
Ale zanim przeprowadziły się do Londynu
(wiem, nie ma takiego miasta, jest Lądek, Lądek Zdrój ;)
mieszkały przez kilka tygodni z nami w Horsham
uroczym miasteczku położonym w połowie drogi
między Londynem a Brighton

Było nam jak w wesołej komunie ;)
Zaangażowaliśmy się nawet w życie
polskiej wspólnoty parafialnej
To dopiero był barwny epizod
Nie pamiętam, w jaki sposób
tamtejszy ksiądz wyczaił, że śpiewamy,
ale zaangażował nas w obchody
50lecia parafii
Cóż to był za widok...
Dzieci polskich emigrantów
mówiące wyłącznie po angielsku
ale za to w tradycyjnych strojach ludowych...
I w tym wszystkim my
z trudem zachowujące powagę
Magda nawet kilka razy nie wytrzymała
i głośno parsknęła śmiechem
a później musiała się tłumaczyć,
że to niby coś jej się akurat przypomniało...;D

No nie kadry z filmu Barei?
Jeśli chodzi o zdjęcie w prawym górnym rogu, proszę nie mylić parafii i mafii. Tu mowa o tym pierwszym ;)
Nie mam pojęcia, co z nami jest nie tak,
ale w swoim towarzystwie
śmiejemy się tak dużo,
że to aż chyba nie wypada
Bo przecież czasy ciężkie,
ciągle coś nie idzie, jak powinno
a to w polityce, a to w gospodarce, 
a my mimo wszystko
ubawione po pachy
i uśmiane tak, że kokardy opadają
I tak mamy niemal od urodzenia...
(i to bez jakichkolwiek używek ;)

Ale o czym to ja miałam...
aha - już wiem
Któregoś razu - tam w Anglii
urządziłyśmy sobie wieczór malowania
się
Nie żebyśmy to jakoś specjalnie planowały
wystarczyło, że którejś wypadła szminka z kosmetyczki
a dalej samo popłynęło
Następnego dnia miałyśmy jechać do Londynu
na spotkanie z Tomkiem 'Solo' Solińskim
którego - jak raz - spotkałyśmy całkiem przypadkiem
dnia pewnego

Gdzie mogą się spotkać przypadkiem
znajomi z Piotrkowa jak nie w Londynie?
Uwielbiam takie przypadki

Solo nigdy się nie dowiedział,
jakie miałyśmy plany mejkapowe
przed naszym spotkaniem
W każdym razie ten typ makijażu
do dziś nazywamy 'Hi, Solo' ;)

Myślę, że Marcia powinna zostać wizażystką ;)))
No i jesteśmy sobie z Marcią w łazience
już w czasach obecnych
i przypomniał nam się ten wieczór malowany
wystarczyła chwila,
maleńki impuls...


I popłynęłyśmy
Cudem nie zbudziłyśmy dzieci naszym śmiechem,
który co i rusz wybuchał
prawie do trzeciej nad ranem...

No i w sobotę, kiedy przyszły dziewczyny
chyba nie muszę mówić,
czego było najwięcej ;)
(dla niedomyślnych: śmiechu)



Jak pisał Stachura:
'Śmiechu mi trzeba na te dziwne czasy
śmiechu zdrowego jak źródlana woda'

Dostarczam go sobie w ilościach ogromnych
Jeśli chodzi o śmiech - nie ma mowy o nadmiarze

Bardzo dziękuję za wszystkie piękne życzenia,
które płyną do mnie szerokim strumieniem
Przyjmuję z wdzięcznością <3

W niedzielę odwiozłam Marcię na lotnisko
:(((

Na szczęście Madziare wymyśliła,
że w ramach ukulturalniania się
polecimy w marcu do teatru do Londynu
Nie pamiętam tytułu sztuki,
na którą mamy już bilety
Wiem tylko, że gra tam pewien przystojny Szkot,
którego danych osobowych również nie pamiętam,
ale nie to przecież jest najważniejsze ;)

W marcu zatem spotkamy się znów,
a że czas szybko płynie,
to chyba już zacznę się powoli pakować ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz