Cisza po burzy

Źle się zaczął
ale miło zakończył
wczorajszy dzień
(ech, ten głośny poranek...)

Jeśli...

...przez najbliższy tydzień
nie pojawi się nowy post na blogu

Momster high...

To oficjalne
jestem potworną matką

Noc z piątku na niedzielę tuż, tuż ;)

Obudziłam się dziś kilka minut po piątej
i to sama z siebie
Budzik ustawiłam na 5.30
(poniedziałki zaczynają się dla nas bardzo wcześnie),
ale nie zdążył zadzwonić

Co tam aura za oknem

Pogoda - jaka jest - każdy widzi
ale od poniedziałku
w ogóle tego nie zauważam,
choć dopiero teraz mam czas,
żeby o tym napisać

Próba mikrofonu

Dwie sesje nagraniowe za nami
Z wczorajszej wróciłam do domu o północy
Zmęczona
i szczęśliwa :)

Lukrowane, kwaśne, słodko-gorzkie...

i we wszystkich kolorach tęczy

rozmowy
z moimi dziećmi

O Smaku Jabłka i nie tylko

Chyba wpadłam w ciąg
wspomnień
A bo ten listopad
taki jest jakiś sentymentalny...

Listopad, listonosz, list

Dziś pan listonosz przyniósł mi list
polecony
- z Unilevera - oświadczył wręczając mi kopertę
Zdziwiłam się nieco,
bo przecież rozwiedliśmy się
dopiero co

Korpo diem...

Zasmarkana, z gilem do pasa i z opuchniętymi od płaczu oczami
- w takim stanie przyjechałam do Warszawy 
Był lipiec 1997