wtorek, 6 stycznia 2015

Zima i opoka obiadu

przyszła
jednak
biało aż miło 
rychło Marychno ;)

Piter pojechał wczoraj rano na białą szkołę
(jest i takowa, oprócz zielonej)
A dzień wcześniej jeszcze rozbawił nas przy obiedzie
ostatnio jedliśmy głównie kaszę albo ryż
a przedwczoraj ugotowałam ziemniaki
podałam je na stół,
na co Piter rzekł z zachwytem:
- nareszcie ziemniaki - opoka obiadu!

pojęcia nie miałam,
że ziemniaki
(znane w pewnych kręgach również jako dodatek skrobiowy)
- opoką obiadu są
mogę przecież częściej tę opokę serwować
no - to teraz już wiem

Dziś jedziemy po Julę, Zuzię i Kubę
koniec laby w babciowo-dziadkowych pieleszach (z elementami musztry ;)
od jutra przedszkole, szkoła, praca

Ale wczoraj jeszcze mieliśmy z Krzyśkiem caaały dzień dla siebie

Pojechaliśmy na obiad do miłej restauracji
podeszła do nas pani kelnerka (również miła, a jakże)
i pyta:
- coś do picia na początek? kawa? herbata?
może jakiś alkohol?
Kręcę przecząco głową
Krzysiek jednocześnie odpowiada:
- nie, dziękujemy, dziś jeszcze będę prowadził samochód,
a żona samolot...
Kelnerka się śmieje
Zamawiamy herbatę z miodem
i studiujemy menu
w nowoczesnym wydaniu tabletowym
Kiedy byliśmy w tej restauracji ostatnio (kilka miesięcy temu)
menu było wydrukowane
teraz na każdym stole tablet
taka Ameryka (tablet on the table ;)
Na szczęście jedzenie smaczne
i normalnie serwowane na talerzach,
nie w formie załącznika, czy innego pendrajwa ;)

Atmosfera była miła, choć trochę napięta
Mam trudny czas z Przyjacielem
Myślę sobie - czasem trzeba wywietrzyć,
dywan przetrzepać
kąty omieść (nie tylko wzrokiem ;)
wyrzucić to, co jest do wyrzucenia,
żeby oczyścić przestrzeń
i żeby znów mogło być ok

bo w przyjaźni - jak w małżeństwie
bywa fantastycznie ale i trudno czasem też
normalna sprawa

na szczęście wszystko mija
nawet najdłuższa żmija.. ;)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz