poniedziałek, 11 maja 2015

Fintikluszki i Sekrety Morza

Niedziela, 19.55 - sms od Filomeny:
'Rozwiesiłaś to pranie? Bo dziś niedziela'

ufff... rozwiesiłam

to, o którym pisałam w piątek
oraz dwa kolejne

za to pościel zmieniam już od miesiąca
to znaczy zamierzam
i ciągle coś mi wypada
(nie, Madziare, to nie to, co myślisz ;)

ale dziś, to już na pewno ją zmienię

*      *      *

niedzielę mieliśmy bardzo, ale to bardzo kulturalną

nie tylko zagłosowaliśmy kulturalnie,
jak na wzorowych obywateli przystało,
ale i ukulturalniliśmy się - jak na niedzielę przystało

przed południem pojechałam z dziewczynami
do nowego miejsca na Żoliborzu,
które nazywa się Kółko i krzyżyk (klik)
wyczarowała je moja koleżanka Basia
(NeBasia, żeby nie pomylić z KaBasią)
i miejsce to zaiste jest magiczne

źródło: fb / kółko i krzyżyk (klik)


jest to kawiarnia, księgarnia i sklep z niebanalnymi zabawkami w jednym
a oprócz tego Basia zadbała o liczne ciekawe zajęcia dla dzieci
- w różnym wieku
dokładny plan zajęć jest tutaj (klik)

a wczoraj miałyśmy ogromną przyjemność
(to znaczy Jula, Zuzia i ja)
(oraz mnóstwo innych dzieci i ich rodziców)
być na bardzo ładnym przedstawieniu
pod tytułem 'Fintikluszki - folkowe okruszki'

Basia zaprosiła do Kółka i krzyżyka
Wędrowny Teatr Lalek Małe Mi (klik)

i przez dobrą godzinę
byliśmy wszyscy w zupełnie innym świecie

jak urzeczeni słuchaliśmy opowieści
o domowym skrzacie Domiku,
o wielkoludach, które wyginęły,
o tym, jak na świecie pojawił się pierwszy skowronek
i wielu, wielu innych

wszystko to działo się - rzecz jasna -
w krainie Dawno Dawno Temu...

niechętnie wracaliśmy ze świata baśni
w ten nasz nowoczesny, zabiegany XXI wiek...


Jula i Zuzia powiedziały, że to było przepiękne
też tak uważam

Dzięki, Basiu, za cudną gościnę :)

To przedstawienie zrobiło mi coś dziwnego
poczułam to gdzieś w środku
w okolicach serca

bardzo mocno zatęskniłam 
za dzikim miejscem
gdzie nie strzyże się trawników
i nie przycina żywopłotów
gdzie można żyć spokojniej
bez pośpiechu,
smakując wzajemną obecność,
zamiast mijać się w biegu...


Po południu ten stan niestety jeszcze się pogłębił

A to za sprawą bajki, na którą poszliśmy do kina
Krzysiek, Jula, Zuzia i ja
(Piotrek wolał zostać w domu, a Kuba jeszcze nie wrócił z zawodów)

Bajka nosi tytuł 'Pieśń morza' - w oryginale
polski tytuł - 'Sekrety morza'
wiadomo - w polskich tłumaczeniach
bez tajemnicy, bądź sekretu ani rusz

Czytałam, że bajka jest piękna i zupełnie inna niż wszystkie bajki
ale tego się nie spodziewałam...
jeśli lubicie piękne bajki, idźcie i sami zobaczcie
tylko nie zapomnijcie chusteczek

sala kinowa wypełniona po brzegi dziećmi i rodzicami
dzieci przytulone do rodziców
rodzice szlochający jak dzieci
i nikt się nie przejmował, że ktoś usłyszy lub zobaczy

bo to bardzo, ale to bardzo poruszająca bajka jest
opowieść ubrana w niezwykłe obrazy, kolory i śliczną muzykę,
która dosłownie szarpie za serce

źródło: gazeta.pl
i tak sobie myślę...
jest gdzieś jakieś moje, nasze miejsce na tej Ziemi
na razie jesteśmy tu,
ale teraz wiem na pewno,
że jesteśmy tu tylko 'chwilowo', przejazdem
i że nadal jesteśmy w drodze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz