środa, 14 grudnia 2016

43

czas płynie nieubłaganie

kiedy miałam lat naście
myślałam sobie, że ktoś po czterdziestce
to już taki starszy jest

oglądając 'Czterdziestolatka'
nie umiałam sobie wyobrazić,
że kiedyś sama będę w tym wieku

a że będę jeszcze starsza
to już w ogóle nie

no ale to się stało
skończyłam nawet nie 40 ale 43 lata

i nie czuję się starsza
no w każdym razie nie jakoś bardzo starsza

może miała rację moja imienniczka ś.p. pani Czubaszek
kiedy powiedziała, że kobieta w pewnym wieku
powinna ustalić ile ma lat i tego się trzymać ;)

mimo przemyśleń okołourodzinowych różnych
miło było mi jak nie wiem co
kiedy dzieci złożyły mi życzenia
i wręczyły piękne róże i tort
córki namalowały laurki

a Kuba po cichu powiedział Piotrkowi,
że mógł jednak przestawić te świeczki na torcie
'to mamie byłoby miło' ;)

zapomniałam im powiedzieć, żeby nie kupowali świeczek
bo już jedne kupiłam
kiedy byłam poprzednim razem u Marci


uważam, że te świeczki są bardzo uniwersalne
i że najlepiej zdmuchnąć je z dystansem
bo bez dystansu w dzisiejszych czasach jest trudniej
a czasem to w ogóle się nie da


od razu wyjaśniam, że w lewym górnym rogu są po prostu literki
jeśli jednak komuś uda się z tego ułożyć jakiś wyraz, to też dobrze
a w prawym górnym rogu to serca są, a nie... jakaś tam inna część ciała ludzkiego
Jula napisała: kocham cię mamo
jeśli zaś chodzi o Zuzię, to nie udało mi się ustalić
czy chciała napisać to samo, co Jula
czy akurat tego dnia kochała mnie mao a nie dużo ;)

...

wczoraj miałam trudny dzień
i nie poszłam na demonstrację

chyba bezsilność mnie dopadła

'dobra zmiana' wychodzi bokiem
doniesienia z Aleppo łamią serce

można wspomóc organizacje
które niosą pomoc
z nadzieją, że coś się jednak wydarzy
że ktoś powstrzyma to szaleństwo
i że wielcy tego świata
niezależnie od wzrostu (lub niedowzrostu)
zaczną kierować się sercem
a nie głową
która często podsuwa niemądre i szalone pomysły

to jest moje urodzinowe życzenie
- szanujmy się

wszystko inne już mam

a to, czego jeszcze brakuje
i tak jest nie do kupienia
(można jedynie nad tym pracować)

PS ...i wracam po tym wczorajszym trudnym dla mnie dniu do domu
a na ścianie taka niespodzianka:


Jula narysowała mamę i tatę na randce
siedzimy w restauracji, jemy lody
za mną obłąkany kelner
w swetrze z zapisem badania ekg
czai się z tasakiem
(Jula wyjaśniła, że to menu)

jest wiewiórka i motyle i wachlarz (możliwości zapewne)
i królik z diamentem
i kot pod stołem
- któreś z nas właśnie odwróciło go ogonem ;)

nad nami fruwają serca
a nie że Krzyśkowi, czy mnie coś tam innego w głowie
ja zaś mam przepiękne pantofle
które zdjęłam, bo mnie trochę cisnęły w stopy
i wcale nie jestem w ciąży
tylko bluzkę luźniejszą założyłam
no

i trochę lepiej zrobiło mi się wczoraj wieczorem

resztkami sił uczepiłam się tego, co napisał Max Ehrmann w Dezyderacie
- że wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze

chociaż momentami trudno w to uwierzyć

ale też

'trudno nie wierzyć w nic'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz