piątek, 15 września 2017

Niespełna 3 dni do wyjazdu...

...a mnie dopadł katar jak stąd na Alaskę
niewykluczone, że to pierwszy objaw reisefieber

zrobiłam z tysiąc prań (oraz suszeń)
i zakupy

zebrania w przedszkolu i szkole Kuby zaliczone
wyprawka dla dziewczyn do zerówki kupiona

dziś (wczoraj właściwie) byłam na zebraniu u Piotrka

W LICEUM
AAAAAAAAAAA!!! JESTEM MAMĄ LICEALISTY

jak? kiedy?
do gimnazjum szedł przecież dopiero co

wyobrażałam sobie, że zaproszą nas do środka i powiedzą:
'Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie'

i prawie wszystko by się zgadzało,
bo zebranie zaczęło się w sali gimnastycznej
a liceum jest Kochanowskiego

tylko zamiast liścia zwykły sufit był

i ta siódma klasa Kuby też nie do pojęcia dla mnie

niby po czterdziestce człowiek powinien się już przyzwyczaić, że panta rei
a niezmiennie jestem zadziwiona, że to wszystko jakoś tak szybko...

tymczasem
pakowanie czas zacząć

moja stara podróżna walizka jest bardzo otwarta
i sporo uniesie

po sprawdzeniu pogody postanowiłam
że zabiorę ciepłą bluzę
wieczory będą raczej chłodne
szalik też dorzucę

i butów nie mogę znaleźć

kupiłam
parę razy nawet założyłam
a teraz przepadły jak kamień w wodę

przeszukałam całą garderobę
(przy okazji porządków trochę zrobiłam
więc nie ma tego złego...)
a po butach ani śladu

może to znak, że japonki wystarczą
(właściwie dlaczego japonki nazywają się japonki
skoro większość jest made in China?)

ok, pomyślę o tym wszystkim jutro

dziś właściwie
tylko później nieco

teraz chwilę się zdrzemnę
o ile pozwolą mi na to zatkane dziurki w nosie
oraz córki me, które jak raz postanowiły tej nocy spać ze mną

jupiii...

dobrze, że mamy szerokie łóżko
to jakoś się tu wcisnę ;)



dobrej nocy :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz