w obliczu totalnego braku czasu
i po przespaniu zaledwie czterech godzin
chcę tylko powiedzieć,
że zima nie jest moją ulubioną porą roku
żeby nie wiem, jak było biało i pięknie
(tak, jak na przykład dziś)
to biorąc pod uwagę mróz
oraz warstwy ubrań, które trzeba nosić
(bo inaczej się zmarznie)
- mam ja do zimy stosunek raczej chłodny
ja jej chłodem, ona mi mrozem - tak wygląda ta nasza relacja
aby ocieplić w moich oczach wizerunek zimy
dzieci nasze ulepiły pięknego bałwana
a właściwie bałwankę
i oznajmiły, że to jestem ja
cóż, dawno nikt mnie tak ładnie nie ulepił
dzieci zadbały, żebym miała kieckę z gałęzi świerkowych
(tak, to na pewno kiecka! ;)
i ręce mam rozłożyste, co jak raz dobrze się składa,
bo ręce mam pełne roboty, więc im bardziej rozłożyste,
tym lepiej
Jula pożyczyła mi swoją perukę, którą dostała od cioci Magdaleny
i o cyckach nawet nie zapomniano
wprawdzie za bardzo ich nie widać, ale są
czyli wszystko się zgadza
popatrzyłam na swoje śnieżne alter ego
i nawet poczułam się dość adekwatnie do tego wizerunku
no bo co się będę oszukiwać
- sesja za pasem
a w niej 7 egzaminów (słownie: SIEDEM!)
niełatwych - tego chyba nie muszę dodawać
(na szczęście do każdego egzaminu są dwa podejścia
nie wiem tylko, czy dwa wystarczą ;)
a tu jeszcze kilka projektów do dokończenia
- o ile zostaną zaczęte ;)
no i tak sobie myślę,
że wiosną to jakoś łatwiej byłoby mi z tym wszystkim
i nawet jeśli to nieprawda, to nic nie szkodzi
wysyłam tylko delikatne sygnały do wiosny
w samym środku zimy
- że powoli, powoli może już zacząć się szykować
liczę, że ta perspektywa niedalekiej wiosny
doda mi sił
i przetrwam jakoś tę zimę piękną i mroźną
a póki co
przez okno zauważyłam,
że jakieś dzieci całkiem mnie zepsuły
szkoda
bo gdybym doczekała w tej postaci do wiosny
mogłabym się w słońcu rozpłynąć z zachwytu
a tak - guzik
i jeszcze jestem zepsuta ;)
no nic, trzeba się mimo wszystko jakoś poskładać
do przysłowiowej - za przeproszeniem - qpy
i dotrwać do wiosny
z nadzieją, że kiedyś przecież przyjdzie
o lecie nawet jeszcze nie marzę,
bo z tego rozmarzenia
to już całkiem nic bym nie mogła zrobić
w obliczu tej wszechobecnej bieli za oknem
i z tęsknoty za zielenią
idziemy dziś z Madziare na zieleninę
- sałatkę - znaczysię ;)
dawno się nie widziałyśmy
sesja sesją, ale na chwilę zatrzymać się trzeba
w tym pędzie dzikim doniewiadomokąd
z przyjemnością przystanę na chwilę
i ochłonę
pogadamy, pośmiejemy się
a jak się dobrze zasiedzimy
to i wiosna będzie bliżej ;)
PS Romuald właśnie napisał: Nazwać kogoś bałwanem to już niegrzeczność...
a co dopiero ulepić ;)))
Romuald, weź Ty napisz jakąś książkę!
Śmiechu nam trzeba !!! :)
i po przespaniu zaledwie czterech godzin
chcę tylko powiedzieć,
że zima nie jest moją ulubioną porą roku
żeby nie wiem, jak było biało i pięknie
(tak, jak na przykład dziś)
to biorąc pod uwagę mróz
oraz warstwy ubrań, które trzeba nosić
(bo inaczej się zmarznie)
- mam ja do zimy stosunek raczej chłodny
ja jej chłodem, ona mi mrozem - tak wygląda ta nasza relacja
aby ocieplić w moich oczach wizerunek zimy
dzieci nasze ulepiły pięknego bałwana
a właściwie bałwankę
i oznajmiły, że to jestem ja
![]() |
| wzrok wprawdzie rozbiegany, ale uśmiech jak ta lala ;) |
cóż, dawno nikt mnie tak ładnie nie ulepił
dzieci zadbały, żebym miała kieckę z gałęzi świerkowych
(tak, to na pewno kiecka! ;)
i ręce mam rozłożyste, co jak raz dobrze się składa,
bo ręce mam pełne roboty, więc im bardziej rozłożyste,
tym lepiej
Jula pożyczyła mi swoją perukę, którą dostała od cioci Magdaleny
| Jula w peruce wygląda tak :) Zuzia w kapeluszu Babci :) |
wprawdzie za bardzo ich nie widać, ale są
czyli wszystko się zgadza
popatrzyłam na swoje śnieżne alter ego
i nawet poczułam się dość adekwatnie do tego wizerunku
no bo co się będę oszukiwać
- sesja za pasem
a w niej 7 egzaminów (słownie: SIEDEM!)
niełatwych - tego chyba nie muszę dodawać
(na szczęście do każdego egzaminu są dwa podejścia
nie wiem tylko, czy dwa wystarczą ;)
a tu jeszcze kilka projektów do dokończenia
- o ile zostaną zaczęte ;)
no i tak sobie myślę,
że wiosną to jakoś łatwiej byłoby mi z tym wszystkim
i nawet jeśli to nieprawda, to nic nie szkodzi
wysyłam tylko delikatne sygnały do wiosny
w samym środku zimy
- że powoli, powoli może już zacząć się szykować
liczę, że ta perspektywa niedalekiej wiosny
doda mi sił
i przetrwam jakoś tę zimę piękną i mroźną
a póki co
przez okno zauważyłam,
że jakieś dzieci całkiem mnie zepsuły
szkoda
bo gdybym doczekała w tej postaci do wiosny
mogłabym się w słońcu rozpłynąć z zachwytu
a tak - guzik
i jeszcze jestem zepsuta ;)
no nic, trzeba się mimo wszystko jakoś poskładać
do przysłowiowej - za przeproszeniem - qpy
i dotrwać do wiosny
z nadzieją, że kiedyś przecież przyjdzie
o lecie nawet jeszcze nie marzę,
bo z tego rozmarzenia
to już całkiem nic bym nie mogła zrobić
w obliczu tej wszechobecnej bieli za oknem
i z tęsknoty za zielenią
idziemy dziś z Madziare na zieleninę
- sałatkę - znaczysię ;)
dawno się nie widziałyśmy
sesja sesją, ale na chwilę zatrzymać się trzeba
w tym pędzie dzikim doniewiadomokąd
z przyjemnością przystanę na chwilę
i ochłonę
pogadamy, pośmiejemy się
a jak się dobrze zasiedzimy
to i wiosna będzie bliżej ;)
PS Romuald właśnie napisał: Nazwać kogoś bałwanem to już niegrzeczność...
a co dopiero ulepić ;)))
Romuald, weź Ty napisz jakąś książkę!
Śmiechu nam trzeba !!! :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz