mimo deszczu i chmur czuję przedwiośnie
niedługo drzewa strzelą pąkami
wszystko się zazieleni
a na świecie zapanuje pokój, dobro i jednorożce
no co, każdy afirmuje tak, jak lubi ;)
bez słońca czuję się, jakbym była odcięta od zasilania
i muszę uważać, żeby nie słuchać tego, co w wiadomościach
bo to dodatkowo mnie osłabia
z rzeczy pozytywnych -
w niedzielę zatrzymała mnie policja
na Puławskiej
nie jechałam 200 km. na godzinę
nie, nie, nic z tych rzeczy
ot - zwykła kontrola drogowa
balonik, dokumenty i takie tam
no i to jest trochę zabawne,
bo wcześniej przez ponad 20 lat
policja nie zatrzymała mnie ani razu
a zdarzało się, że jadąc rano do pracy
czułam w ustach posmak wieczornej zabawy
i choć przespałam noc,
to zapewne jakieś zbłąkane promile
tańczyły jeszcze we krwi
wiele osób nazywa ten stan 'zmęczeniem'
i mimo wszystko wsiada za kierownicę
(zamiast najpierw porządnie odpocząć)
odkąd nie piję wcale
dmuchałam w balonik już ze cztery razy
o wynik - rzecz jasna - zawsze byłam spokojna :)
w tym miejscu chcę powiedzieć, że to nieprawda,
że policjanci nie mają poczucia humoru
otóż w niedzielę trafił mi się bardzo dowcipny policjant
swój swojego... (zawsze pozna) - wiadomo ;)
zatrzymał mnie
zjechałam na chodnik
otworzyłam okno i czekam sobie spokojnie
pan policjant podchodzi, zagląda i pyta:
- dużo pani wypiła?
- ale dzisiaj, czy w ogóle? - pytam
- nie, no tylko dzisiaj - mówi policjant z uśmiechem
- eee, niedużo, trochę tylko na odwagę, bo inaczej strach po Warszawie jeździć -
odpowiadam i szybko dodaję:
- nie, no żartuję oczywiście, dzisiaj, to całkiem nic - dopowiadam
(też z uśmiechem, bo to zaraźliwe przecież jest)
pan policjant daje mi balonik
dmucham
- rzeczywiście całkiem nic - mówi z udawanym zdziwieniem
- no przecież mówiłam, że nic, w życiu bym pana nie okłamała - mówię lekko obrażona
(też na niby)
- no dobrze, a prawo jazdy jakieś pani ma? - pyta policjant
- ufff..., przed samym wyjściem z domu wydrukowałam,
mam nadzieję, że wygląda całkiem jak prawdziwe - mówię i podaję prawo jazdy
- idealne, rzeczywiście jak prawdziwe, może pani jechać dalej - odpowiada policjant
z uśmiechem oddaje moje prawo jazdy
i jeszcze życzy mi dobrego wieczoru
można? można
hmmm...
a może to nie był prawdziwy policjant?
w każdym razie wyglądał i działał całkiem jak prawdziwy ;)
piszę o tym,
bo wczoraj wieczorem
nieopatrznie wleciały mi do ucha strzępy informacji
z wieczornego wydania wiadomości
i pomyślałam sobie:
- no nie, tego się nie da tak na trzeźwo...
ale chwilę potem przypomniałam sobie, że przecież ja nie piję
ale ktoś z Państwa zapewne tak,
więc jeśli już nie mogą Państwo dłużej na trzeźwo
zderzać się z naszą rzeczywistością,
(i ja to bardzo rozumiem),
to proszę tylko później dać sobie odpowiednio dużo czasu
na odpoczynek
i nie wsiadać zbyt szybko za kierownicę
- szkoda zdrowia i życia
bo nie wiem, jak Państwo,
ale ja mocno wierzę,
że 'jeszcze będzie przepięknie,
jeszcze będzie normalnie'...
niedługo drzewa strzelą pąkami
wszystko się zazieleni
a na świecie zapanuje pokój, dobro i jednorożce
no co, każdy afirmuje tak, jak lubi ;)
bez słońca czuję się, jakbym była odcięta od zasilania
i muszę uważać, żeby nie słuchać tego, co w wiadomościach
bo to dodatkowo mnie osłabia
z rzeczy pozytywnych -
w niedzielę zatrzymała mnie policja
na Puławskiej
nie jechałam 200 km. na godzinę
nie, nie, nic z tych rzeczy
ot - zwykła kontrola drogowa
balonik, dokumenty i takie tam
no i to jest trochę zabawne,
bo wcześniej przez ponad 20 lat
policja nie zatrzymała mnie ani razu
a zdarzało się, że jadąc rano do pracy
czułam w ustach posmak wieczornej zabawy
i choć przespałam noc,
to zapewne jakieś zbłąkane promile
tańczyły jeszcze we krwi
wiele osób nazywa ten stan 'zmęczeniem'
i mimo wszystko wsiada za kierownicę
(zamiast najpierw porządnie odpocząć)
odkąd nie piję wcale
dmuchałam w balonik już ze cztery razy
o wynik - rzecz jasna - zawsze byłam spokojna :)
w tym miejscu chcę powiedzieć, że to nieprawda,
że policjanci nie mają poczucia humoru
otóż w niedzielę trafił mi się bardzo dowcipny policjant
swój swojego... (zawsze pozna) - wiadomo ;)
zatrzymał mnie
zjechałam na chodnik
otworzyłam okno i czekam sobie spokojnie
pan policjant podchodzi, zagląda i pyta:
- dużo pani wypiła?
- ale dzisiaj, czy w ogóle? - pytam
- nie, no tylko dzisiaj - mówi policjant z uśmiechem
- eee, niedużo, trochę tylko na odwagę, bo inaczej strach po Warszawie jeździć -
odpowiadam i szybko dodaję:
- nie, no żartuję oczywiście, dzisiaj, to całkiem nic - dopowiadam
(też z uśmiechem, bo to zaraźliwe przecież jest)
pan policjant daje mi balonik
dmucham
- rzeczywiście całkiem nic - mówi z udawanym zdziwieniem
- no przecież mówiłam, że nic, w życiu bym pana nie okłamała - mówię lekko obrażona
(też na niby)
- no dobrze, a prawo jazdy jakieś pani ma? - pyta policjant
- ufff..., przed samym wyjściem z domu wydrukowałam,
mam nadzieję, że wygląda całkiem jak prawdziwe - mówię i podaję prawo jazdy
- idealne, rzeczywiście jak prawdziwe, może pani jechać dalej - odpowiada policjant
z uśmiechem oddaje moje prawo jazdy
i jeszcze życzy mi dobrego wieczoru
można? można
hmmm...
a może to nie był prawdziwy policjant?
w każdym razie wyglądał i działał całkiem jak prawdziwy ;)
piszę o tym,
bo wczoraj wieczorem
nieopatrznie wleciały mi do ucha strzępy informacji
z wieczornego wydania wiadomości
i pomyślałam sobie:
- no nie, tego się nie da tak na trzeźwo...
ale chwilę potem przypomniałam sobie, że przecież ja nie piję
ale ktoś z Państwa zapewne tak,
więc jeśli już nie mogą Państwo dłużej na trzeźwo
zderzać się z naszą rzeczywistością,
(i ja to bardzo rozumiem),
to proszę tylko później dać sobie odpowiednio dużo czasu
na odpoczynek
i nie wsiadać zbyt szybko za kierownicę
- szkoda zdrowia i życia
bo nie wiem, jak Państwo,
ale ja mocno wierzę,
że 'jeszcze będzie przepięknie,
jeszcze będzie normalnie'...
do słońca ckni misię... :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz