ilość prac i projektów przeróżnych w tym semestrze
trochę mnie przytłoczyła
co nie zmienia faktu
że tematy są dla mnie niezmiennie ciekawe
niemal wszystkie
zaobserwowałam nawet
że czuję ekscytację na myśl o zbliżającej się sesji
nie żebym się nie stresowała egzaminami
stresuję się
nawet bardzo
ale też i cieszę
- choć nie wykluczam, że to rodzaj jakiegoś zaburzenia ;)
wreszcie znalazłam coś co mnie naprawdę interesuje
i w końcu wiem z całą pewnością
co chcę robić w życiu - kiedy już dorosnę ;)
i pomyślałam, że to jest dobry moment
żeby podzielić się moimi przemyśleniami w tym temacie
bo psychoterapeutą można zostać stosunkowo łatwo
niestety łatwo też zboczyć z etycznej ścieżki tego zawodu
doświadczyłam w moim życiu różnych terapii
kilka razy doszłam do ściany
i sięgnęłam po profesjonalną pomoc
żeby jakoś ruszyć z miejsca, pójść do przodu
- po to w końcu idzie się do psychoterapeuty
i za każdym razem (no, prawie za każdym)
wiedziałam, że to była dobra decyzja
że warto czasem odłożyć na bok przekonanie
pod tytułem: 'sama sobie ze wszystkim poradzę'
bo są w życiu sytuacje
w których owo 'wszystko' może okazać się zbyt dużym ciężarem
kiedy świat wali się na głowę
bycie przysłowiową Zosią - samosią
może przerastać
mnie to przerosło
nie raz i nie dwa...
są osoby, które idą przez życie
bez tak zwanego 'rozkminiania'
i bez rozkładania na czynniki pierwsze
tego, co się wydarza
ja do nich nie należę,
choć być może wtedy byłoby mi łatwiej
lubię zadawać sobie pytania
kim jestem
dokąd zmierzam
dlaczego jestem taka, jaka jestem
co powoduje, że zachowuję się tak, a nie inaczej
i lubię szukać odpowiedzi na te pytania
mimo, że niektóre z nich nie są dla mnie łatwe
wiedziałam, że studia, których się podjęłam
mogą uruchomić we mnie
różne procesy dotyczące trudnych, nieprzepracowanych historii
i dokładnie tak się stało
chociaż wcześniej myślałam sobie:
co też takiego może mi się 'odkleić'
po tylu różnych terapiach...
pod koniec pierwszego semestru
jeden z wykładów
'rozwalił' mnie dokumentnie
nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje
wykład kończył się o 16tej
tuż przed zakończeniem zajęć
łzy jak grochy spływały mi po policzkach
a ja nie wiedziałam, dlaczego
płakałam jadąc do domu
i ryczałam tak do północy
myślałam: może to hormony...
w nocy nie mogłam spać
i ponieważ nie wymyśliłam
co też takiego mogło się wydarzyć
postanowiłam to sprawdzić
prowadząca zajęcia podała mi kontakt do psychoterapeutki
specjalistki z wieloletnim doświadczeniem
w pracy z traumą
no nie, kolejna terapia - pomyślałam
ileż można...
wydawało mi się, że do tej pory przerobiłam już wszystkie bolesne sprawy
które we mnie zalegały
jednak nie
jakież było moje zaskoczenie
kiedy okazało się
że kilka pierwszych spotkań
trzeba poświęcić na przepracowanie efektów poprzedniej terapii,
w której byłam kilka lat temu
ale jak to?
przecież wtedy też zwróciłam się do profesjonalnej psychoterapeutki?
a przynajmniej byłam o tym przekonana
na ścianie w poczekalni wisiały certyfikaty
zaświadczające o jej kompetencjach
poleciła mi ją moja przyjaciółka,
która również korzystała z jej pomocy
psychoterapeutka, o której piszę
swoją praktykę prowadzi od lat
i od lat codziennie przyjmuje osoby
które zwracają się do niej po pomoc
jak to możliwe,
że ta terapia okazała się dla mnie większą traumą
niż trudności, których doświadczałam?
idąc do B.S.
myślałam na swój temat bardzo źle
zgłosiłam się do niej, bo chciałam to zmienić
jednak zamiast profesjonalnej pomocy i wsparcia
usłyszałam rzeczy, które utwierdziły mnie
w moim poczuciu i tak już niskiej wartości
i strąciły na jeszcze głębsze dno
nie będę wdawała się w osobiste szczegóły
bo chociaż jest to blog bardzo osobisty
to jednak pewne intymne aspekty zachowam dla siebie
w wielkim skrócie:
od B.S. dowiedziałam się
że nie kocham moich dzieci (co jest - rzecz jasna - nieprawdą)
że kobiety w mojej rodzinie nie kochają swoich dzieci
i że jest to najgłębiej skrywana tajemnica każdej z kobiet
(generalizowanie i również nieprawda)
że robię coś tak, a powinnam całkiem inaczej
(psychoterapeuta nie udziela rad i nie ocenia)
że nie umiem sama rozwiązać swoich problemów,
a powinnam, bo przecież wystarczyłoby...
- i tu wymienionych kilka 'złotych' rad
nic, tylko brać i wcielać w życie...
- czyli zamiast zawracać głowę psychoterapeucie
ludzie sami powinni radzić sobie ze swoimi problemami...
podobne 'budujące' treści znalazły się na czterdziestu stronach A4
trochę mnie przytłoczyła
co nie zmienia faktu
że tematy są dla mnie niezmiennie ciekawe
niemal wszystkie
zaobserwowałam nawet
że czuję ekscytację na myśl o zbliżającej się sesji
nie żebym się nie stresowała egzaminami
stresuję się
nawet bardzo
ale też i cieszę
- choć nie wykluczam, że to rodzaj jakiegoś zaburzenia ;)
wreszcie znalazłam coś co mnie naprawdę interesuje
i w końcu wiem z całą pewnością
co chcę robić w życiu - kiedy już dorosnę ;)
i pomyślałam, że to jest dobry moment
żeby podzielić się moimi przemyśleniami w tym temacie
bo psychoterapeutą można zostać stosunkowo łatwo
niestety łatwo też zboczyć z etycznej ścieżki tego zawodu
doświadczyłam w moim życiu różnych terapii
kilka razy doszłam do ściany
i sięgnęłam po profesjonalną pomoc
żeby jakoś ruszyć z miejsca, pójść do przodu
- po to w końcu idzie się do psychoterapeuty
i za każdym razem (no, prawie za każdym)
wiedziałam, że to była dobra decyzja
że warto czasem odłożyć na bok przekonanie
pod tytułem: 'sama sobie ze wszystkim poradzę'
bo są w życiu sytuacje
w których owo 'wszystko' może okazać się zbyt dużym ciężarem
kiedy świat wali się na głowę
bycie przysłowiową Zosią - samosią
może przerastać
mnie to przerosło
nie raz i nie dwa...
są osoby, które idą przez życie
bez tak zwanego 'rozkminiania'
i bez rozkładania na czynniki pierwsze
tego, co się wydarza
ja do nich nie należę,
choć być może wtedy byłoby mi łatwiej
lubię zadawać sobie pytania
kim jestem
dokąd zmierzam
dlaczego jestem taka, jaka jestem
co powoduje, że zachowuję się tak, a nie inaczej
i lubię szukać odpowiedzi na te pytania
mimo, że niektóre z nich nie są dla mnie łatwe
wiedziałam, że studia, których się podjęłam
mogą uruchomić we mnie
różne procesy dotyczące trudnych, nieprzepracowanych historii
i dokładnie tak się stało
chociaż wcześniej myślałam sobie:
co też takiego może mi się 'odkleić'
po tylu różnych terapiach...
pod koniec pierwszego semestru
jeden z wykładów
'rozwalił' mnie dokumentnie
nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje
wykład kończył się o 16tej
tuż przed zakończeniem zajęć
łzy jak grochy spływały mi po policzkach
a ja nie wiedziałam, dlaczego
płakałam jadąc do domu
i ryczałam tak do północy
myślałam: może to hormony...
w nocy nie mogłam spać
i ponieważ nie wymyśliłam
co też takiego mogło się wydarzyć
postanowiłam to sprawdzić
prowadząca zajęcia podała mi kontakt do psychoterapeutki
specjalistki z wieloletnim doświadczeniem
w pracy z traumą
no nie, kolejna terapia - pomyślałam
ileż można...
wydawało mi się, że do tej pory przerobiłam już wszystkie bolesne sprawy
które we mnie zalegały
jednak nie
jakież było moje zaskoczenie
kiedy okazało się
że kilka pierwszych spotkań
trzeba poświęcić na przepracowanie efektów poprzedniej terapii,
w której byłam kilka lat temu
ale jak to?
przecież wtedy też zwróciłam się do profesjonalnej psychoterapeutki?
a przynajmniej byłam o tym przekonana
na ścianie w poczekalni wisiały certyfikaty
zaświadczające o jej kompetencjach
poleciła mi ją moja przyjaciółka,
która również korzystała z jej pomocy
psychoterapeutka, o której piszę
swoją praktykę prowadzi od lat
i od lat codziennie przyjmuje osoby
które zwracają się do niej po pomoc
jak to możliwe,
że ta terapia okazała się dla mnie większą traumą
niż trudności, których doświadczałam?
idąc do B.S.
myślałam na swój temat bardzo źle
zgłosiłam się do niej, bo chciałam to zmienić
jednak zamiast profesjonalnej pomocy i wsparcia
usłyszałam rzeczy, które utwierdziły mnie
w moim poczuciu i tak już niskiej wartości
i strąciły na jeszcze głębsze dno
nie będę wdawała się w osobiste szczegóły
bo chociaż jest to blog bardzo osobisty
to jednak pewne intymne aspekty zachowam dla siebie
w wielkim skrócie:
od B.S. dowiedziałam się
że nie kocham moich dzieci (co jest - rzecz jasna - nieprawdą)
że kobiety w mojej rodzinie nie kochają swoich dzieci
i że jest to najgłębiej skrywana tajemnica każdej z kobiet
(generalizowanie i również nieprawda)
że robię coś tak, a powinnam całkiem inaczej
(psychoterapeuta nie udziela rad i nie ocenia)
że nie umiem sama rozwiązać swoich problemów,
a powinnam, bo przecież wystarczyłoby...
- i tu wymienionych kilka 'złotych' rad
nic, tylko brać i wcielać w życie...
- czyli zamiast zawracać głowę psychoterapeucie
ludzie sami powinni radzić sobie ze swoimi problemami...
podobne 'budujące' treści znalazły się na czterdziestu stronach A4
Podstawowego Scenariusza Życia,
które B.S. zapisała odręcznie (ozdabiając rysunkami)
na podstawie wywiadu ze mną
i które dostałam do samodzielnego przeczytania w domu
na tych czterdziestu stronach
nie znalazło się nic pozytywnego o mnie, o moim życiu
które B.S. zapisała odręcznie (ozdabiając rysunkami)
na podstawie wywiadu ze mną
i które dostałam do samodzielnego przeczytania w domu
na tych czterdziestu stronach
nie znalazło się nic pozytywnego o mnie, o moim życiu
NIC
czterdzieści stron drobnym maczkiem
i ani jednej pozytywnej informacji na mój temat
byłam wtedy w tak kiepskim stanie psychicznym,
że uwierzyłam w te wszystkie herezje
i uznałam je za prawdziwe
gdzieś z tyłu głowy pojawiały się czasem wątpliwości,
ale chwilę później rozwiewałam je myślą,
że przecież jestem w dobrych rękach
i że na pewno nie mam racji
bo psychoterapeutka wie lepiej
w końcu jest specjalistką od tych spraw
to cud, że po tym, co przeczytałam na swój temat
nie wylogowałam się z życia
całkiem niedawno miałam zajęcia z etyki zawodu psychologa / psychoterapeuty
i reszta porozrzucanych puzzli złożyła mi się w logiczną całość
dobry psychoterapeuta
zamiast ufać sobie bezwarunkowo
poddaje się superwizji
sprawdza, czy to, co wie (lub myśli, że wie)
może być zgodne z prawdą
i sprawdza to z superwizorem
czyli z doświadczoną osobą, która jest w stanie zobaczyć daną osobę, sytuację
z jeszcze innej perspektywy
z tego, co mi wiadomo
B.S. nie superwizuje się od lat
co jest nieetyczne i może być bardzo niebezpieczne
(o czym sama boleśnie się przekonałam)
głównie dla osób, które są u niej w terapii
w rozmowie ze znajomą,
B.S. przyznała, że certyfikat, który wisi w poczekalni jej gabinetu
skopiowała tak, aby ukryć datę jego ważności
od innej psychoterapeutki Gestalt wiem,
że certyfikat upoważniający do pracy w tym nurcie psychoterapii
wystawiany jest na pięć lat
po pięciu latach konieczna jest superwizja
i na tej podstawie psychoterapeuta
uzyskuje (lub nie) certyfikat na kolejne pięć lat
prowadzenie psychoterapii Gestalt bez spełnienia tych warunków
jest nieetyczne
to jak prowadzenie operacji na otwartym sercu, czy raczej mózgu
bez potrzebnych kwalifikacji
'na czuja'
Komisja Etyki Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt,
do której napisałam w tej sprawie
tak naprawdę chyba nic nie może zrobić
jako że nadal nie mamy w Polsce
ustawy o zawodzie psychologa / psychoterapeuty
dostałam od nich odpowiedź następującej treści:
'Pani Mario, sprawa jest poważna. Dziękuję, że Pani do nas napisała.
Na tym polega rola Towarzystwa, na dbaniu o jakość i standardy psychoterapii Gestalt w Polsce.
To, co Pani opisuje jest niedopuszczalne, szczególnie praca bez superwizji.
Praca pod superwizją jest podstawowym warunkiem merytorycznym i etycznym pracy terapeuty. Zapewniam Panią, że zajmiemy się tą sprawą. Z mojej strony jest mi przykro z powodu Pani doświadczenia. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego'.
nie wiem, czy rzeczywiście PTPG zajęło się tym
nie mam na ten temat informacji
o całej sprawie powiadomiłam również samą zainteresowaną
która bardzo szybko odpisała mi w kilku słowach
że w związku z tym, że jej praca mi zaszkodziła, to nie wie, co powiedzieć
że przeproszenie wydaje się być zbyt trywialne
zaproponowała zwrot kosztów
z racji tego, że pozostałe straty są przez nią już chyba nie do odrobienia
i że pewnie bym tego nie chciała
rzeczywiście, nie chciałabym...
ustawa o zawodzie psychologa / psychoterapeuty
leży niepodpisana w sejmie od ponad dwudziestu lat
czyli - jak mawia Ev - co zrobisz, jak nic nie zrobisz
no i rzeczywiście
nie mam wpływu na to, że B.S. nadal prowadzi psychoterapię
i nie superwizuje swojej pracy
godzinna sesja kosztuje u niej
więcej niż u psychoterapeuty, który ma ważny certyfikat,
regularnie się szkoli i korzysta z superwizji
lista psychoterapeutów Gestalt z ważnym certyfikatem
dostępna jest na stronie Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt
B.S. na tej liście nie ma
chociaż z informacji na jej stronie internetowej wynika co innego
czemu wtedy tego nie sprawdziłam?
bo kiedy idę do lekarza, nie proszę go o pokazanie aktualnych dokumentów
zaświadczających, że posiada prawo do wykonywania tego zawodu
zakładam, że je posiada i że wie co robi
idąc wtedy na psychoterapię
nawet przez myśl mi nie przeszło
że psychoterapeutka polecona mi przez przyjaciółkę
może działać nieetycznie
i że w takim stopniu odbije się to na moim zdrowiu psychicznym
na podstawie moich doświadczeń dodam,
że w trakcie psychoterapii B.S. wciela się w rolę nieomylnego guru
który stwierdza fakty - ma 'wglądy'
miesza psychoterapię z filozofią buddyjską
kilkakrotnie filozofia buddyjska była mi sugerowana
wręcz narzucana jako jedyna słuszna droga
(mieszanie psychoterapii i jakiejkolwiek filozofii, czy religii jest niedopuszczalne)
długo można by wyliczać
błędy merytoryczne - generalizowanie,
nieznajomość faz rozwojowych człowieka
(zdaniem B.S. czteroletnie dziecko powinno już umieć przyjąć
perspektywę drugiej osoby i wiedzieć, jak ona się poczuje w danej sytuacji)
mylenie faktów z przekonaniami
nadinterpretacja
obraźliwe sformułowania, etykietowanie...
psychoterapia osób, z którymi pozostaje się w relacjach rodzinnych
i/lub towarzyskich
prowadzenie psychoterapii innej terapeutki
która jednocześnie się u niej superwizuje
co jest jeszcze wyższym poziomem abstrakcji
jako że B.S. sama nie superwizuje się od lat
to nie powinno się dziać w psychoterapii
ale wydarzyło się
i być może dzieje się nadal
nie wykluczam, że mogą być osoby,
dla których psychoterapia u B.S.
była lub jest pozytywnym doświadczeniem
w moim przypadku przykre i krzywdzące oddziaływania
zagłuszyły jakiekolwiek pozytywne aspekty,
które mogłyby być dobrym punktem wyjścia
do udzielenia dalszego wsparcia
zakładam, że B.S. nie miała względem mnie złych intencji
prawdopodobnie wystarczyłoby
żeby regularnie korzystała z superwizji
możliwe, że nie doszłoby wtedy do tych wszystkich nieetycznych działań,
których dotkliwie doświadczyłam na własnej duszy, sercu i emocjach
napisałam o tym, bo tylko tyle mogę zrobić
przemilczenie byłoby cichym przyzwoleniem na to, na co nie mam w sobie zgody
być może przeczyta to ktoś, kto był, jest lub rozważa bycie klientem B.S.
warto być uważnym
i nie ufać bezgranicznie komuś, tylko dlatego,
że podaje się za specjalistę
i tak to tutaj zostawię...
PS
B.S. zwróciła mi część kosztów terapii. Odstąpiłam od reszty zadośćuczynienia.
Sprawę między nami uznaję za zamkniętą..
czterdzieści stron drobnym maczkiem
i ani jednej pozytywnej informacji na mój temat
byłam wtedy w tak kiepskim stanie psychicznym,
że uwierzyłam w te wszystkie herezje
i uznałam je za prawdziwe
gdzieś z tyłu głowy pojawiały się czasem wątpliwości,
ale chwilę później rozwiewałam je myślą,
że przecież jestem w dobrych rękach
i że na pewno nie mam racji
bo psychoterapeutka wie lepiej
w końcu jest specjalistką od tych spraw
to cud, że po tym, co przeczytałam na swój temat
nie wylogowałam się z życia
całkiem niedawno miałam zajęcia z etyki zawodu psychologa / psychoterapeuty
i reszta porozrzucanych puzzli złożyła mi się w logiczną całość
dobry psychoterapeuta
zamiast ufać sobie bezwarunkowo
poddaje się superwizji
sprawdza, czy to, co wie (lub myśli, że wie)
może być zgodne z prawdą
i sprawdza to z superwizorem
czyli z doświadczoną osobą, która jest w stanie zobaczyć daną osobę, sytuację
z jeszcze innej perspektywy
z tego, co mi wiadomo
B.S. nie superwizuje się od lat
co jest nieetyczne i może być bardzo niebezpieczne
(o czym sama boleśnie się przekonałam)
głównie dla osób, które są u niej w terapii
w rozmowie ze znajomą,
B.S. przyznała, że certyfikat, który wisi w poczekalni jej gabinetu
skopiowała tak, aby ukryć datę jego ważności
od innej psychoterapeutki Gestalt wiem,
że certyfikat upoważniający do pracy w tym nurcie psychoterapii
wystawiany jest na pięć lat
po pięciu latach konieczna jest superwizja
i na tej podstawie psychoterapeuta
uzyskuje (lub nie) certyfikat na kolejne pięć lat
prowadzenie psychoterapii Gestalt bez spełnienia tych warunków
jest nieetyczne
to jak prowadzenie operacji na otwartym sercu, czy raczej mózgu
bez potrzebnych kwalifikacji
'na czuja'
Komisja Etyki Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt,
do której napisałam w tej sprawie
tak naprawdę chyba nic nie może zrobić
jako że nadal nie mamy w Polsce
ustawy o zawodzie psychologa / psychoterapeuty
dostałam od nich odpowiedź następującej treści:
'Pani Mario, sprawa jest poważna. Dziękuję, że Pani do nas napisała.
Na tym polega rola Towarzystwa, na dbaniu o jakość i standardy psychoterapii Gestalt w Polsce.
To, co Pani opisuje jest niedopuszczalne, szczególnie praca bez superwizji.
Praca pod superwizją jest podstawowym warunkiem merytorycznym i etycznym pracy terapeuty. Zapewniam Panią, że zajmiemy się tą sprawą. Z mojej strony jest mi przykro z powodu Pani doświadczenia. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego'.
nie wiem, czy rzeczywiście PTPG zajęło się tym
nie mam na ten temat informacji
o całej sprawie powiadomiłam również samą zainteresowaną
która bardzo szybko odpisała mi w kilku słowach
że w związku z tym, że jej praca mi zaszkodziła, to nie wie, co powiedzieć
że przeproszenie wydaje się być zbyt trywialne
zaproponowała zwrot kosztów
z racji tego, że pozostałe straty są przez nią już chyba nie do odrobienia
i że pewnie bym tego nie chciała
rzeczywiście, nie chciałabym...
ustawa o zawodzie psychologa / psychoterapeuty
leży niepodpisana w sejmie od ponad dwudziestu lat
czyli - jak mawia Ev - co zrobisz, jak nic nie zrobisz
no i rzeczywiście
nie mam wpływu na to, że B.S. nadal prowadzi psychoterapię
i nie superwizuje swojej pracy
godzinna sesja kosztuje u niej
więcej niż u psychoterapeuty, który ma ważny certyfikat,
regularnie się szkoli i korzysta z superwizji
lista psychoterapeutów Gestalt z ważnym certyfikatem
dostępna jest na stronie Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt
B.S. na tej liście nie ma
chociaż z informacji na jej stronie internetowej wynika co innego
czemu wtedy tego nie sprawdziłam?
bo kiedy idę do lekarza, nie proszę go o pokazanie aktualnych dokumentów
zaświadczających, że posiada prawo do wykonywania tego zawodu
zakładam, że je posiada i że wie co robi
idąc wtedy na psychoterapię
nawet przez myśl mi nie przeszło
że psychoterapeutka polecona mi przez przyjaciółkę
może działać nieetycznie
i że w takim stopniu odbije się to na moim zdrowiu psychicznym
na podstawie moich doświadczeń dodam,
że w trakcie psychoterapii B.S. wciela się w rolę nieomylnego guru
który stwierdza fakty - ma 'wglądy'
miesza psychoterapię z filozofią buddyjską
kilkakrotnie filozofia buddyjska była mi sugerowana
wręcz narzucana jako jedyna słuszna droga
(mieszanie psychoterapii i jakiejkolwiek filozofii, czy religii jest niedopuszczalne)
długo można by wyliczać
błędy merytoryczne - generalizowanie,
nieznajomość faz rozwojowych człowieka
(zdaniem B.S. czteroletnie dziecko powinno już umieć przyjąć
perspektywę drugiej osoby i wiedzieć, jak ona się poczuje w danej sytuacji)
mylenie faktów z przekonaniami
nadinterpretacja
obraźliwe sformułowania, etykietowanie...
psychoterapia osób, z którymi pozostaje się w relacjach rodzinnych
i/lub towarzyskich
prowadzenie psychoterapii innej terapeutki
która jednocześnie się u niej superwizuje
co jest jeszcze wyższym poziomem abstrakcji
jako że B.S. sama nie superwizuje się od lat
to nie powinno się dziać w psychoterapii
ale wydarzyło się
i być może dzieje się nadal
nie wykluczam, że mogą być osoby,
dla których psychoterapia u B.S.
była lub jest pozytywnym doświadczeniem
w moim przypadku przykre i krzywdzące oddziaływania
zagłuszyły jakiekolwiek pozytywne aspekty,
które mogłyby być dobrym punktem wyjścia
do udzielenia dalszego wsparcia
zakładam, że B.S. nie miała względem mnie złych intencji
prawdopodobnie wystarczyłoby
żeby regularnie korzystała z superwizji
możliwe, że nie doszłoby wtedy do tych wszystkich nieetycznych działań,
których dotkliwie doświadczyłam na własnej duszy, sercu i emocjach
napisałam o tym, bo tylko tyle mogę zrobić
przemilczenie byłoby cichym przyzwoleniem na to, na co nie mam w sobie zgody
być może przeczyta to ktoś, kto był, jest lub rozważa bycie klientem B.S.
warto być uważnym
i nie ufać bezgranicznie komuś, tylko dlatego,
że podaje się za specjalistę
i tak to tutaj zostawię...
PS
B.S. zwróciła mi część kosztów terapii. Odstąpiłam od reszty zadośćuczynienia.
Sprawę między nami uznaję za zamkniętą..
Podjęcie decyzji o psychoterapii to bardzo ważny krok w życiu każdego człowieka. ja sama korzystałam z takich wizyt w https://www.joannamuszak.pl/psychoterapia i bardzo dobrze je wspominam.
OdpowiedzUsuńDobry psychoterapeuta to skarb :)
UsuńSkorzystałem z usług Wielkopolskiego Instytutu Psychoterapii title="psychoterapia">http://wip-poznan.pl/psychoterapia – bardzo mi pomogli.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten komentarz, warto polecać dobre ośrodki pomocowe :)
UsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie należy wstydzić się z powodu wizyty w gabinecie psychoterapeutycznym, chociażby takim jak ten https://mentalsolutions.pl/ . Dobry psychoterapeuta nie jest doradcą, ale osobą, która pomaga pacjentowi przepracować trudne wątki w jego życiu. Z kolei pacjent może swobodnie dzielić się swoimi myślami, w tym także tymi, które na co dzień głęboko skrywa.
OdpowiedzUsuńPełna zgoda. Nie ma się czego wstydzić. Można raczej być z siebie dumnym :)
UsuńZaburzenia osobowości? Wielkopolski Instytut Psychoterapii http://wip-poznan.pl/psychoterapia może pomóc. Polecam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie tego miejsca. Być może ktoś będzie chciał skorzystać :)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCzy dobrze rozumiem że dopiero po kilku latach zorientowałaś się że terapia u tej pani Ci zaszkodziła?
OdpowiedzUsuńPo terapii u tej pani czułam się źle, ale przyczyny tego stanu rzeczy upatrywałam w sobie, nie miałam wtedy żadnej wiedzy o etyce pracy psychoterapeuty. W słabej kondycji psychicznej, w jakiej wówczas byłam, przyjmowałam to, co się działo dość bezkrytycznie (siła "autorytetu"). Nic więc dziwnego, że nie było poprawy. Dopiero po kilku latach na kolejnej terapii dowiedziałam się, że takie praktyki są nieetyczne.
UsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńKomentarze z Google +
OdpowiedzUsuń"Dziękuję za ten wpis. Zrobiłaś bardzo dużo, że nie przemilczałaś. Ja przemilczałam."
26 sty 2017
"Naprawdę zrobiłaś bardzo wiele. Skontaktowałaś się z X, otrzymałaś jej reakcję. Ja do tej pory nie zrobiłam tego. Od niefortunnej terapii miną wkrótce dwa lata. X przyjęła na terapię mojego (teraz już byłego) męża w ostrej fazie konfliktu, jaki miał wtedy miejsce między nami. Zrobiła to w dodatku za moją zgodą, ponieważ uprzedziła mnie o swoich planach i zapytała o zdanie. Zgodziłam się w dobrej wierze. A przecież takie stawianie sprawy to bzdura. Nie miałam pojęcia, że to niedopuszczalne i nieprofesjonalne. Nie miałam również wówczas wiedzy o superwizji. Znalazłam się w kryzysowej sytuacji i rozpaczliwie szukałam pomocy. Zaufałam jej. W efekcie terapii w moim życiu i życiu moich bliskich nastąpiła rewolucja. Zachowałam się radykalnie. Za swój wybór zapłaciłam ogromną cenę. Może dałoby się przejść przez tamten kryzys łagodniej..."
super!
OdpowiedzUsuńTwój wpis w przystępny sposób przybliża istotę psychoterapii, co jest niezwykle cenne dla osób zastanawiających się nad skorzystaniem z takiej pomocy. Szczególnie doceniam, jak podkreślasz rolę terapeuty w procesie odkrywania siebie i pracy nad trudnościami. To wartościowy tekst, który może zachęcić do otwarcia się na tę formę wsparcia.
OdpowiedzUsuńhttps://wroclawpsychoterapia.com.pl/
To mega inspirujące, że znalazłaś coś, co Cię tak kręci, nawet w wirze stresu i pracy! Fajnie czytać, że sesja może budzić ekscytację, a nie tylko strach – może to nie zaburzenie, a po prostu pasja?
OdpowiedzUsuńWiele osób obawia się pierwszej wizyty, bo nie wie, czego się spodziewać, ale w rzeczywistości to przestrzeń, w której można poczuć się bezpiecznie i bez oceniania mówić o tym, co naprawdę ważne. Czasem już samo nazwanie problemu daje ulgę i pozwala ruszyć do przodu. Jeśli ktoś zastanawia się nad terapią, warto sprawdzić Blisko Psycholog https://bliskopsycholog.pl/
OdpowiedzUsuń