poniedziałek, 9 lutego 2015

Niedoskonałość doskonała

szkarlataneria w pełni opanowana
a przynajmniej tak nam się wydaje

Jula aż do teraz nie ma żadnych oznak
przejęcia od Siostry szkarlatyny
zdrowa - znaczy się
Pani Kasia - wychowawczyni w przedszkolu - się ucieszy

w przyszłym tygodniu
spóźniony trochę Dzień Babci i Dziadka
a tu dzieci nie ma do nauki wierszyków
z naszego tandemu 50% w niedyspozycji
ale Jula dzielnie dziś pomaszerowała do przedszkola,
żeby uczyć się do przedstawienia
a Zuzia, kiedy już dołączy za dni kilka,
co nie dośpiewa, to dowygląda - jak mawia Ev ;)

I ja dziś trochę w kwestii tego 'dowygląda'...
Bo przeczytałam wpis Mamy w Paryżu
i mam kilka przemyśleń

Kiedy kilka lat temu Włodson (Brat Męża mego) przedstawił Rodzinie
swoją śliczną - wówczas przyszłą, dziś obecną - żonę - Martę,
patrzyłam z podziwem...
że takim ładnym można się urodzić
później były zaręczyny i poznałam Paulinę - Siostrę Marty
wysoką blond piękność
z oczyma na pół twarzy
i ustami, których Angelina Jolie mogłaby pozazdrościć
(gdyby przy odrobinie szczęścia Paulinę poznała,
do czego być może kiedyś dojdzie,
ale Angie z szóstką dzieci to dopiero musi być zalatana,
więc, czy i kiedy do tego dojdzie - raczej trudno powiedzieć)

(Jeśli ktoś ma ochotę pooglądać zdjęcia Pauliny
z czasów, kiedy była modelką, to może to uczynić o, tutaj (klik)

długo można by się rozpływać nad doskonałością całości
naprawdę
Basiu, Henryku - świetna robota!
z 10 TAKICH córek moglibyście mieć :)

I żyję tu sobie w przeświadczeniu,
że jest na świecie piękno,
do którego nie można mieć zastrzeżeń,
bo byłoby to najzwyczajniej niedorzeczne

aż tu nagle w czwartek, 5tego lutego
czytam wpis na blogu Pauliny i oczom nie wierzę:

"Naleję wody do wanny, włączę muzykę, wypiję wino i będę najzwyczajniej w świecie akceptować siebie, taką, jaka jestem." 

Teraz??? Dopiero teraz???
- miałam ochotę zadzwonić i wykrzyczeć to w słuchawkę
(bo zanim dojechałabym do Paryża,
złość pewnie by mi przeszła ;)

Czy to oznacza, że przez ponad 30 lat
nie akceptowałaś własnej doskonałości???
Jak to w ogóle jest możliwe???

Rozumiem moje zastrzeżenia (jakże liczne)
do siebie
ja - to rozumiem, ale TY?
sądziłam, że jeśli ktoś wygląda tak, jak Paulina,
to żadnych zastrzeżeń do siebie nie ma...

Najwidoczniej się myliłam
ech, życie...

Cieszę się Paulina, że postanowiłaś zaakceptować siebie
taką, jaką jesteś :)
czas najwyższy
bo jak śpiewa Bruno Mars (Ziemianin, nie kosmita - choć nazwisko może zmylić):
you’re amazing
Just the way you are


To jest też lekcja dla mnie (i może nie tylko dla mnie)

trudniej chyba (tak myślę) jest zaakceptować siebie
kiedy tu za dużo (oj, tak)
tu może za mało (choć to zjawisko jest mi akurat obce)
tu nie sterczy, jak powinno (hmmm...)
tam za to zwisa (hmmm...)

no ale jeśli teraz siebie nie ukocham, to kiedy?
nigdy???

na to wygląda,
bo warunki, jakie czasem sobie stawiam
są naprawdę mocno wygórowane
mnie samej trudno je spełnić,
łaję się więc z kolei za to, że nie daję rady
a nie daję rady, bo przesadziłam z poprzeczką
i błędne koło się zamyka
a najgorsze jest to,
że sama sobie to robię (rym niezamierzony)

Może już wystarczy?
Z całą pewnością.
Dość!

Najlepszymi nauczycielkami dla mnie
są w tej kwestii moje Córki
czasem chodzą w różnych skarpetkach
zakładają bluzki na lewą stronę
albo tył na przód
uwielbiają być potargane
nie przeszkadza im dżem wokół buzi
(truskawkowy, zrobiony przez Babcię Anię,
pyszny, nic dziwnego, że zostawiają sobie na później ;)
żadna z tych rzeczy
ani tysiąca innych
nie powoduje, że czują się źle same ze sobą
(oby tak Im zostało)

w którym momencie więc zaczyna się ta cała jazda?
może w szkole
nie wiem
myślę sobie o tym i nie pamiętam momentu,
w którym pomyślałam, że coś jest ze mną nie tak
ale nie było też (chyba) zbyt wielu chwil,
kiedy wszystko było ok
czy więc od zawsze coś jest nie tak???
przecież to bez sensu

Filomena napisała mi niedawno:
"ja nie tyję, ja poszerzam swoją przestrzeń obszarów do wielbienia"

Filomena wg mnie wygląda fantastycznie
i jeśli też ma jakieś zastrzeżenia do siebie
to może warto z nich zrezygnować,
skoro gołym okiem ich nie widać... ;)
(ściskam Cię, Filciu :)

Czas złagodnieć
ukochać to, czego za dużo
i to czego za mało (jeśli takowe występuje)
przytulić to, co zwisa
ugłaskać to, co (nie) sterczy
i zaakceptować siebie taką, jaką jestem
- doskonale niedoskonałą :)

- czego również wszystkim (zwłaszcza wymagającym)
z całego serca życzę :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz