rok szkolny rozhulał się na dobre
i na złe - jak mniemam
jedyna nadzieja w tym,
że nie ma tego złego,
co by na dobre nie wyszło
(i tego zamierzam się trzymać)
jeśli chodzi o szkołę
chłopaki to już stali bywalcy
Kuby mi tylko żal
że trafił akurat na "dobrą zmianę" (wybaczcie oksymoron)
i całe to zamieszanie związane z 'deformą' szkolnictwa
mam nadzieję, że poradzi sobie
jak tysiące innych uczniów,
którzy muszą jakoś przez to przejść
Jula i Zuzia zaczęły trzeci tydzień swojej szkolnej kariery
początek okazał się bardzo udany a nawet obiecujący
obie niezmiennie zachwycone są szkołą
i lubią prace domowe
- tak, wiem, przejdzie im ;)
już pod koniec pierwszego tygodnia
pani poprzesadzała wszystkie dzieci
i usadziła je według wzrostu
dziewczynki siedzą z chłopcami
(pewnie, żeby ograniczyć rozmowy)
Jula usiadła z chłopcem
i dość szybko ustalili, że są parą
kiedy przyszłam odebrać je ze szkoły
Jula przedstawiła mi swojego kolegę
mówiąc: mamo, to jest mój chłopak
do niego zaś: a to jest moja mama
chłopiec popatrzył na mnie
potem na Julkę
następnie znów na mnie
i powiedział szczerze zadziwiony:
- mama? myślałem, że babcia
udało mi się nie parsknąć śmiechem
- no wiesz - mówię - właściwie mogłabym być babcią
mój najstarszy syn ma prawie 18 lat
na co on:
- 18??? ojej, to pani musi mieć chyba ze 40 lat!!!
- chciałabym, ale mam 45
(a w sercu maj, czego już głośno nie dodałam, bo to tylko starsi rozumieją)
wtedy popatrzył na mnie tak, jakbym gdzieś zapodziała swój balkonik...
z pomocą przyszła Jula:
- nie mamo, to tata ma 45 lat, ty masz dopiero 44
no pewnie, że dopiero :D
i przypomniałam sobie, że kiedy mój brat brał ślub,
miał 29 lat
moja bratowa miała lat 26, a ja 13
i myślałam sobie: o, matko, ludzie w podeszłym wieku biorą ślub
no.
perspektywa zmienną jest ;)
a to ja, kiedy myślę o kolejnym roku szkolnym:
i na złe - jak mniemam
jedyna nadzieja w tym,
że nie ma tego złego,
co by na dobre nie wyszło
(i tego zamierzam się trzymać)
jeśli chodzi o szkołę
chłopaki to już stali bywalcy
Kuby mi tylko żal
że trafił akurat na "dobrą zmianę" (wybaczcie oksymoron)
i całe to zamieszanie związane z 'deformą' szkolnictwa
mam nadzieję, że poradzi sobie
jak tysiące innych uczniów,
którzy muszą jakoś przez to przejść
Jula i Zuzia zaczęły trzeci tydzień swojej szkolnej kariery
początek okazał się bardzo udany a nawet obiecujący
obie niezmiennie zachwycone są szkołą
i lubią prace domowe
- tak, wiem, przejdzie im ;)
już pod koniec pierwszego tygodnia
pani poprzesadzała wszystkie dzieci
i usadziła je według wzrostu
dziewczynki siedzą z chłopcami
(pewnie, żeby ograniczyć rozmowy)
Jula usiadła z chłopcem
i dość szybko ustalili, że są parą
kiedy przyszłam odebrać je ze szkoły
Jula przedstawiła mi swojego kolegę
mówiąc: mamo, to jest mój chłopak
do niego zaś: a to jest moja mama
chłopiec popatrzył na mnie
potem na Julkę
następnie znów na mnie
i powiedział szczerze zadziwiony:
- mama? myślałem, że babcia
udało mi się nie parsknąć śmiechem
- no wiesz - mówię - właściwie mogłabym być babcią
mój najstarszy syn ma prawie 18 lat
na co on:
- 18??? ojej, to pani musi mieć chyba ze 40 lat!!!
- chciałabym, ale mam 45
(a w sercu maj, czego już głośno nie dodałam, bo to tylko starsi rozumieją)
wtedy popatrzył na mnie tak, jakbym gdzieś zapodziała swój balkonik...
z pomocą przyszła Jula:
- nie mamo, to tata ma 45 lat, ty masz dopiero 44
no pewnie, że dopiero :D
i przypomniałam sobie, że kiedy mój brat brał ślub,
miał 29 lat
moja bratowa miała lat 26, a ja 13
i myślałam sobie: o, matko, ludzie w podeszłym wieku biorą ślub
no.
perspektywa zmienną jest ;)
a to ja, kiedy myślę o kolejnym roku szkolnym:
tak naprawdę to nie ja, tylko trzyletnia Jula jako tkliwa nihilistka opanowująca pozycję dystansu ;) |
no i się zaczęło... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz