środa, 16 stycznia 2019

Sen z powiek i dzika droga

ten wiatr jest nie do zniesienia
wieje i wieje

od kilku nocy nie śpię...

zapadam w krótkie drzemki
i mam wtedy niezbyt dobre sny

samolot lądował w tym wietrze
bardzo nami rzucało na wszystkie strony
wylądowaliśmy bokiem
cudem się udało
ulga...

wzywam taksówkę
tyle rzeczy mam do zabrania
nie zdążyłam wszystkiego zapakować
nie udźwignę tego
a taksówka będzie za moment
odjedzie beze mnie
zostanę z tym wszystkim
i co dalej?
w dodatku mój telefon nie jest mój
ktoś zabrał mój telefon
nikt nie widział
nikt nic nie wie

jestem na targu staroci
zgubiłam się
ktoś mnie woła
ja kogoś wołam
nie wiem, w którą stronę iść
zamykam oczy
znikam

te i inne sny

urywane fragmenty

jak po tym zasnąć?
jak w ogóle spać spokojnie
dziś

nie śpię więc

dziś od trzeciej

o czwartej wstałam, ubrałam się

mam jeszcze jeden rozdział pracy do napisania

napiszę...

tylko najpierw usiądę na chwilę w ciszy
po wszystkim, co się wydarzyło
co się wydarza wokół
i w obliczu tego, na co już za późno

dziś mój Tata skończyłby 87 lat

jak Ci tam, Stasiu w tym niebie?
przyśnij mi się choć czasem
spotkałeś Jasię?

ten miesiąc zleciał tak szybko
za szybko

dobrze jest mieć czas na domknięcie w sobie tego, co odchodzi
na zakończenie tego etapu w życiu,
kiedy już nic nigdy nie będzie takie samo

dobrze jest pobyć w ciszy i w energii miejsca,
w którym przeżyło się pierwszych dwadzieścia kilka lat
i które już za chwilę całkiem zmieni swój charakter

bywa, że czas pogna do przodu
bo za nic ma tkliwość i sentymenty

coś przepada bezpowrotnie
i trudno się z tym pogodzić

za mało o jedno dotknięcie, jedno spojrzenie
o jedno mrugnięcie powiek
o jeden wdech powietrza i jeden wydech
za mało o jedno zamyślenie
o jeden uśmiech w kąciku ust
na wspomnienie tego, co było
za mało o jedno zaszklenie oczu
na myśl, że czas pożegnać tamten świat
świat, z którego zostało tak niewiele
a większość i tak w pamięci,
co to ulotną jest i lubi się rozmywać...

czy nadszedłby moment, w którym byłoby wystarczająco?

kilka zachowanych przedmiotów namaszczonych sentymentem
i wiele takich, które mimo namaszczenia, przepadły bezpowrotnie

ta nieodwracalność spędza sen z powiek
ten kawałek rodzinnego domu,
którego nie dane było uchronić i zachować

nie da się cofnąć czasu
już nic nie można zrobić
teraz tylko trzeba nauczyć się z tym żyć

jasne, że są większe tragedie na świecie
dzieją się codziennie

ta akurat jest moja i należy do tej chwili
skrawek nanosekundy

a kiedy czasu na domknięcie, na pójście dalej
jest mniej, niż by się potrzebowało
bywa ciężko, mokro od łez i bezsennie

na szczęście panta rei...

i tego się trzymam

że z czasem będzie bolało mniej

jest w tym też i wdzięczność
za to, co zostało
i za to, co w pamięci serca
.
.
.
a skoro już o wdzięczności...

wczoraj obejrzałam film "Dzika droga"
na jego podstawie robimy projekt zaliczeniowy

nie znałam tego filmu wcześniej
nie przeczytałam też streszczenia,
chociaż zazwyczaj lubię wiedzieć, o czym to będzie

chciałam choć na trochę oderwać natrętne myśli od samej siebie
od swoich spraw...

o, przewrotny losie...
film (oparty na faktach) jest o kobiecie, która przechodzi przez proces żałoby

oczywiście od połowy filmu ryczałam w głos

katharsis
dobrze, jeśli w końcu nadchodzi

i brzmią mi w głowie ostatnie słowa z tego filmu:

"Życie - dać mu się toczyć. To najdziksza droga".

Picture by: @wearekarasi / instagram



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz