tyle historii różnych chodzi mi po głowie
być może niektóre z nich
uda mi się kiedyś zapisać
ale w pierwszej kolejności
przyjdzie mi uporać się ze statystyką
już wiem, czemu ten przedmiot
pojawia się w drugim semestrze
a nie w pierwszym
bo kiedy się zda egzaminy po pierwszym semestrze
to szkoda rezygnować ze studiów
tylko dlatego,
że w drugim semestrze pojawiła się
ta nieszczęsna statystyka
(na wszelki wypadek nie pytam, co będzie w trzecim,
bo a nuż jednak zrezygnowałabym ;)
doprawdy pojęcia nie mam
jak ja przez to przebrnę
mediany, dominanty
cyfry, procenty, średnie
budzą mój lęk
(jedynie 'rozstępy' brzmią znajomo,
chociaż w statystyce nie o cellulit przecież chodzi)
i w ogóle całą tę matematykę
uważam za mocno nieobliczalną
w obliczu potęgi królowej nauk
czuję się jak dziecko wiatru i kurzu
(tuman czyli ;)
póki co jednak
statystyczne lęki odkładam na bok
i książki też odkładam na bok
(no dobra, ze dwie zabiorę ze sobą)
pakuję walizkę
i pojutrze o tej porze
samolot lecący w przestworzach
poniesie mnie prosto do Marci :)
Marcia wakacyjna cudna moja wygląda tak:
się doczekać już nie mogę się :) <3
tydzień odpoczynku
bezcenne
będę spacerować ulicami Londynu
ciesząc się, że Krakowskie Przedmieście,
spory o pomnik
i liczne teorie spiskowe
(wszystko w służbie prawdzie)
- choć przez kilka dni
są daleko ode mnie
kiedy dziś przeczytałam (i nie był to dziennik ASZ),
że JK (sami wiecie kto) planuje powołać komisję
do spraw budowy pomników smoleńskich,
ręce opadły mi zupełnie
i legły tuż obok szczęki,
która opadła już dawno
i na skutek coraz to nowych rewelacji
m(iło)ściwie nam panujących
- podnieść się nijak nie może
a swoją drogą
tak sobie myślę,
że najwięcej miejsca na pamięć o bliskich
jest w sercu
zwłaszcza, że serce
ma ponoć nieograniczoną pojemność
i przez całe życie dzielnie dźwiga
cały nasz bagaż uczuć wszelakich
zatem osobiście uważam,
że pamięci o bliskich
najwygodniej jest w sercu
- o ile oczywiście da się tam wygospodarować
kawałek wolnego miejsca
nieduży
pamięć nie wymaga wiele...
jeśli zaś w sercu
zanadto rozpanoszą się uczucia
z gatunku tych mniej szlachetnych,
no to wtedy nie ma wyjścia
- pamięć o bliskich
musi się tułać
po Krakowskim Przedmieściu
chciana
i niechciana
sponiewierana
i obdarta z godności
kupamięci
serca trzeba nie mieć
żeby tak ją traktować...
PS Emigruję na tydzień
póki co tyle musi wystarczyć
do nabrania dystansu
mam nadzieję,
że za tydzień dane mi będzie wrócić
i że nadal będzie tu Polska
a nie Korea Północna
tak jakoś skojarzyło misię...
PS do PS w chwilach beznadziei i zwątpienia
czytuję Dziennik ASZ (klik)
nagłówki z pierwszej strony:
"Sensacyjne odkrycie historyków:
Jarosław Kaczyński jest ostatnim Piastem
i należy mu się korona"
albo
"Ostatnie konie opuściły Janów Podlaski.
Minister Jurgiel: 'ich miejsce zajmą jednorożce i pegazy'"
Nie ma siły
czytając to - nie umiem się nie uśmiechnąć
oczywiście, że to ryzykowne
z jednej strony - to, z czego się dziś śmiejemy,
jutro może być ustawą
ale z drugiej strony
niezmiennie
i stachurowo
śmiechu nam trzeba na te dziwne czasy...
być może niektóre z nich
uda mi się kiedyś zapisać
ale w pierwszej kolejności
przyjdzie mi uporać się ze statystyką
już wiem, czemu ten przedmiot
pojawia się w drugim semestrze
a nie w pierwszym
bo kiedy się zda egzaminy po pierwszym semestrze
to szkoda rezygnować ze studiów
tylko dlatego,
że w drugim semestrze pojawiła się
ta nieszczęsna statystyka
(na wszelki wypadek nie pytam, co będzie w trzecim,
bo a nuż jednak zrezygnowałabym ;)
doprawdy pojęcia nie mam
jak ja przez to przebrnę
mediany, dominanty
cyfry, procenty, średnie
budzą mój lęk
(jedynie 'rozstępy' brzmią znajomo,
chociaż w statystyce nie o cellulit przecież chodzi)
i w ogóle całą tę matematykę
uważam za mocno nieobliczalną
w obliczu potęgi królowej nauk
czuję się jak dziecko wiatru i kurzu
(tuman czyli ;)
póki co jednak
statystyczne lęki odkładam na bok
i książki też odkładam na bok
(no dobra, ze dwie zabiorę ze sobą)
pakuję walizkę
i pojutrze o tej porze
samolot lecący w przestworzach
poniesie mnie prosto do Marci :)
Marcia wakacyjna cudna moja wygląda tak:
Madziare, obie z Marcią będziemy tęsknić afkors :* |
tydzień odpoczynku
bezcenne
będę spacerować ulicami Londynu
ciesząc się, że Krakowskie Przedmieście,
spory o pomnik
i liczne teorie spiskowe
(wszystko w służbie prawdzie)
- choć przez kilka dni
są daleko ode mnie
kiedy dziś przeczytałam (i nie był to dziennik ASZ),
że JK (sami wiecie kto) planuje powołać komisję
do spraw budowy pomników smoleńskich,
ręce opadły mi zupełnie
i legły tuż obok szczęki,
która opadła już dawno
i na skutek coraz to nowych rewelacji
m(iło)ściwie nam panujących
- podnieść się nijak nie może
a swoją drogą
tak sobie myślę,
że najwięcej miejsca na pamięć o bliskich
jest w sercu
zwłaszcza, że serce
ma ponoć nieograniczoną pojemność
i przez całe życie dzielnie dźwiga
cały nasz bagaż uczuć wszelakich
zatem osobiście uważam,
że pamięci o bliskich
najwygodniej jest w sercu
- o ile oczywiście da się tam wygospodarować
kawałek wolnego miejsca
nieduży
pamięć nie wymaga wiele...
jeśli zaś w sercu
zanadto rozpanoszą się uczucia
z gatunku tych mniej szlachetnych,
no to wtedy nie ma wyjścia
- pamięć o bliskich
musi się tułać
po Krakowskim Przedmieściu
chciana
i niechciana
sponiewierana
i obdarta z godności
kupamięci
serca trzeba nie mieć
żeby tak ją traktować...
PS Emigruję na tydzień
póki co tyle musi wystarczyć
do nabrania dystansu
mam nadzieję,
że za tydzień dane mi będzie wrócić
i że nadal będzie tu Polska
a nie Korea Północna
tak jakoś skojarzyło misię...
PS do PS w chwilach beznadziei i zwątpienia
czytuję Dziennik ASZ (klik)
nagłówki z pierwszej strony:
"Sensacyjne odkrycie historyków:
Jarosław Kaczyński jest ostatnim Piastem
i należy mu się korona"
albo
"Ostatnie konie opuściły Janów Podlaski.
Minister Jurgiel: 'ich miejsce zajmą jednorożce i pegazy'"
Nie ma siły
czytając to - nie umiem się nie uśmiechnąć
oczywiście, że to ryzykowne
z jednej strony - to, z czego się dziś śmiejemy,
jutro może być ustawą
ale z drugiej strony
niezmiennie
i stachurowo
śmiechu nam trzeba na te dziwne czasy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz