przed wczorajszym lotem dane nam było się wyspać
biuro podróży zmieniło godzinę lotu z szóstej rano na dziesiątą
ludzkie biuro
nie musieliśmy zrywać się w środku nocy, żeby o czwartej być na lotnisku
i to było bardzo miłe
lot trwał ponad pięć godzin
niewiele dłużej leci się do Stanów
więc może kiedyś w końcu i tam się udamy (jeśli się uda)
wiedziałam, że będzie tu wiało
ale że wiatr aż tak będzie hulał to nie przypuszczałam
mniej więcej tak sobie wyobrażam wietrzne potępienie ;)
po wczorajszym spacerze nad morzem
uznałam, że uczeszę się dopiero po powrocie
wcześniej nie ma to większego sensu
(mniejszego też nie)
z rozmarzeniem też pomyślałam o czasie
(jakieś 20 kg temu)
kiedy miałam włosy obcięte na zapałkę
wtedy mogło sobie wiać ile wlezie
a włosy i tak nie właziły mi w otwory oczne, uszne (i gębowy)
żałuję, że nie zabrałam ze sobą czepka pływackiego
albo innego kapelusza
bez tego na plaży ani rusz
a poza tym jest ok
słońce
ciepła woda
wi-fi
niestraszny mi jakiś zefirek
co tam sobie wieje kobieco i po męsku podmuchuje
niech sobie ma siłę tornado
przecież nie wywieje nas stąd tak łatwo
najwyraźniej w tym roku
wyczerpaliśmy limit widoków na morze
z naszego pokoju widać palmy, sosny
i kawałek wysuszonej góry
- też ładnie
towarzystwo w hotelu międzynarodowe
z dużą przewagą Francuzów
i Niemców
('dzielni' chłopcy z oeneru
chyba nie czuliby się tu komfortowo)
na szęście wszyscy są tu przyjaźnie do siebie nastawieni
ludzie uśmiechają się do siebie
i pozdrawiają się mówiąc: hola
przypomniało mi to historię mojej szefowej
która poleciała kiedyś do Hiszpanii
ze swoją małą wówczas córeczką Olą
kiedy Ola oddalała się za bardzo
Małgosia krzyczała do niej: Ola, Ola!
i za każdym razem wiele osób odkrzykiwało jej: hola! :)
to, co jeszcze zwróciło tu moją uwagę to łóżka
stoją na każdym kroku
nie tylko w pokojach hotelowych
ale i w recepcji
i przy barze
i na tarasie z widokiem na morze
wielkie łoża
z białymi prześcieradłami
i dużą ilością poduszek
niektóre łóżka mają zwiewne firanki
i baldachimy
tak sobie myślę, czy przypadkiem nie trafiliśmy
do jakiegoś zakamuflowanego swingers clubu...
będziemy się mieli na baczności
tak na wszelki wypadek
bo wprawdzie przyjechaliśmy tu dla przyjemności
jednak - no wiecie - bez przesady ;)
biuro podróży zmieniło godzinę lotu z szóstej rano na dziesiątą
ludzkie biuro
nie musieliśmy zrywać się w środku nocy, żeby o czwartej być na lotnisku
i to było bardzo miłe
lot trwał ponad pięć godzin
niewiele dłużej leci się do Stanów
więc może kiedyś w końcu i tam się udamy (jeśli się uda)
wiedziałam, że będzie tu wiało
ale że wiatr aż tak będzie hulał to nie przypuszczałam
mniej więcej tak sobie wyobrażam wietrzne potępienie ;)
po wczorajszym spacerze nad morzem
uznałam, że uczeszę się dopiero po powrocie
wcześniej nie ma to większego sensu
(mniejszego też nie)
z rozmarzeniem też pomyślałam o czasie
(jakieś 20 kg temu)
kiedy miałam włosy obcięte na zapałkę
wtedy mogło sobie wiać ile wlezie
a włosy i tak nie właziły mi w otwory oczne, uszne (i gębowy)
żałuję, że nie zabrałam ze sobą czepka pływackiego
albo innego kapelusza
bez tego na plaży ani rusz
a poza tym jest ok
słońce
ciepła woda
wi-fi
niestraszny mi jakiś zefirek
co tam sobie wieje kobieco i po męsku podmuchuje
niech sobie ma siłę tornado
przecież nie wywieje nas stąd tak łatwo
najwyraźniej w tym roku
wyczerpaliśmy limit widoków na morze
z naszego pokoju widać palmy, sosny
i kawałek wysuszonej góry
- też ładnie
towarzystwo w hotelu międzynarodowe
z dużą przewagą Francuzów
i Niemców
('dzielni' chłopcy z oeneru
chyba nie czuliby się tu komfortowo)
na szęście wszyscy są tu przyjaźnie do siebie nastawieni
ludzie uśmiechają się do siebie
i pozdrawiają się mówiąc: hola
przypomniało mi to historię mojej szefowej
która poleciała kiedyś do Hiszpanii
ze swoją małą wówczas córeczką Olą
kiedy Ola oddalała się za bardzo
Małgosia krzyczała do niej: Ola, Ola!
i za każdym razem wiele osób odkrzykiwało jej: hola! :)
to, co jeszcze zwróciło tu moją uwagę to łóżka
stoją na każdym kroku
nie tylko w pokojach hotelowych
ale i w recepcji
i przy barze
i na tarasie z widokiem na morze
wielkie łoża
z białymi prześcieradłami
i dużą ilością poduszek
niektóre łóżka mają zwiewne firanki
i baldachimy
tak sobie myślę, czy przypadkiem nie trafiliśmy
do jakiegoś zakamuflowanego swingers clubu...
będziemy się mieli na baczności
tak na wszelki wypadek
bo wprawdzie przyjechaliśmy tu dla przyjemności
jednak - no wiecie - bez przesady ;)
po ponad pięciu godzinach lotu już prawie jesteśmy na miejscu |
młody człowiek i morze |
dziś Krzysiek też już śmiga na falach |
zdjęcie własnego cienia zdążyłam zrobić dosłownie w ostatnim momencie chwilę później wiatr go zwiał ;) |
kaktusy są bardzo okazałe i rosną wszędzie |
Trzeba uważać z powiedzeniem, że 'prędzej mi kaktus wyrośnie na dłoni' niektóre kaktusy są bardzo duże i tym samym mogą być raczej nieporęczne |
jeszcze kaktus, czy już rzeźba? ;) |
określenie 'las kaktusów' nie jest tu żadną przesadą |
basen gigantycznych rozmiarów zaraz idę popływać, mam nadzieję, że się nie zgubię |
na tarasie można poczuć się przez chwilę jak w parku Gaudi'ego :) |
prawie jak w Barcelonie ;) |
i już wiem, czemu nie mogłam w nocy spać pełnia była |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz