środa, 29 stycznia 2020

Pada śnieg

od wielu miesięcy nic tu nie piszę
trochę nie mam na to czasu
trochę nie mam przestrzeni*
(*w wolnym tłumaczeniu: trochę mi się nie chce,
bo: studia podyplomowe, staż, rodzina, dom, codzienność.. - wiadomo)

rzeczywistość nasza polska nie najweselsza
deja vu rodem z peerelu
nawet nie chcę o tym pisać
głupio mi tylko wobec własnych dzieci
nie takiego świata dla nich chciałam
ale kto to mógł przewidzieć..

ostatnio zastanawiałam się
co musiałoby się wydarzyć
żebym wróciła choćby do okazjonalnych zapisków
i żeby udało mi się w nich uniknąć frustracji naszą polityczną rzeczywistością

i dziś - stało się
pada śnieg :)
pierwszy raz tej zimy

i pomyślałam sobie, że być może to ostatni śnieg
i że chcę zapamiętać dzień, kiedy spadł
(a śnieży już od dobrych kilku godzin)

z drugiej strony..
(że też każdy kij ma dwa końce ;)
trochę mi ten śnieg pokrzyżował plany
bo już planowałam wytłumaczyć sobie mój obniżony nastrój
przesileniem wiosennym
ale w tych okolicznościach przyrody to raczej nie przejdzie ;)

przeczekam zatem spokojnie tę chwilową (mam nadzieję) melanchujnię
robiąc swoje po prostu

Kuba rozchorował się na grypę
ugotowałam więc gar rosołu
co w połączeniu z leczeniem farmakologicznym
powinno dać dobre rezultaty

Piotrek skończył kilka dni temu 19 lat
Jula i Zuzia w sobotę skończą 9
przestaję się dziwić, że jak to, że już? ale tak nagle?
nie tupię nogami i nie błagam w myślach, żeby czas zwolnił
no dobra, rok temu podarowałam Julce i Zuzi po pluszowym ślimaku
z życzeniami, aby czas nie płynął nam tak szybko
ale generalnie, to wiadomo, że 'daremne żale, próżny trud'..
pluszowy ślimak nie spowolni biegu zdarzeń
a czas i tak poleci, pogna i zabierze nas ze sobą

i tak oto śnieg przywrócił mi chęć (po)pisania
chociaż od czasu do czasu

bez filtrów i bez foto-szopy
ot, turpistyczna migawka z pierwszego śnieżnego dnia tej zimy

zrobiłam sobie na pamiątkę
niedługo taki widok będzie należał do rzadkości..

A rosół na grypę wygląda tak:     :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz