środa, 8 kwietnia 2020

Koronawirus, covid-19 (jak zwał, tak zwał) i inne przypadłości

 kwarantanna trwa już prawie miesiąc
że też wcześniej nie zaczęłam zapisywać tego, co się dzieje
głównie dla siebie
kiedy pisałam ostatnio, pod koniec stycznia, padał śnieg
o, słodka niewiedzy tamtego czasu
kto by przypuszczał, że świat, jaki znam,
zmieni się tak bardzo..

ale od początku..



w grudniu w Chinach odnotowano pierwsze przypadki dziwnych infekcji
a już pod koniec stycznia chińskie szpitale przeżywały oblężenie
(czemu WHO zwlekała z ogłoszeniem stanu zagrożenia?)

do Polski docierały jakieś niewyraźne informacje na temat koronawirusa
(przeplatane licznymi fejknjusami)
głównie mówiono o tym, że to zwykła grypa i tyle
że do nas być może wcale nie dotrze
że wirus roznoszony jest przez nietoperze
albo przez dzikie ssaki zwane łuskowcami, trochę podobne do mrówkojadów
zalew informacji spowodował, że już koło południa
moje synapsy odmawiały współpracy
infodemia
nie posiadam tak pojemnego RAMu w mózgu, żeby to wszystko ogarnąć

sytuacja z dnia na dzień robiła się coraz bardziej poważna

na świecie rozgościła się pandemia
tragiczne wiadomości z Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, USA i reszty świata
masowe powroty do domu, korki na granicach, kolejni zakażeni, kolejni zmarli
za mało testów, brak maseczek i środków dezynfekujących
w narracji rządowej sukces goni sukces
w pandemii inne kraje biorą z nas przykład
skoro tvp też tak twierdzi, to musi być prawda.. (echeś..)
no i wybory koniecznie w maju
'zostańcie w domu', ale 'chodźcie na wybory'
'oj, no może rzeczywiście z tymi wyborami to nie bardzo...
no to zróbmy wybory korespondencyjne
a w ogóle to przepchnijmy przy okazji parę bzdurnych ustaw
przecież w tej sytuacji nikt nie wyjdzie protestować..'
słabo się robi od tych i podobnych absurdów

dziś na całym świecie jest ponad 1 400 000 zakażonych osob
(w Polsce mamy 5000 potwierdzonych zakażeń)
z powodu koronawirusa na świecie umarło ponad 82 tysiące ludzi
(w Polsce 136 osób)

dane te mogą być mocno niedoszacowane niestety

dzisiejsze statystyki:




nie wiadomo, ile jeszcze potrwa ta sytuacja
dzieci od 12. marca nie chodzą do szkoły
od tego dnia liczę naszą kwarantannę
nie taką ścisłą
wychodzę do sklepu w razie potrzeby
rzadko, bo zrobiliśmy spore zapasy na tę okoliczność

po prawie miesiącu siedzenia w domu
z olbrzymią radością wychodzę po jajka i pieczywo na bazarek
po świeże warzywa i owoce
nawet wyrzucenie śmieci jest atrakcją ;)

te wszystkie memy, żeby cieszyć się małymi rzeczami, nabierają nowego sensu

cieszę się, że zdążyłam jeszcze pojechać do Marci na tydzień
że ekipowy zlot zimowy w Kościelisku się wydarzył

życie musiało zwolnić swój pęd

nagle trzeba się nauczyć żyć ze sobą 24h na dobę
7 dni w tygodniu
nieźle nam to idzie
chociaż jeśli chodzi o zdalne nauczanie
to wolę, kiedy dzieci chodzą do szkoły
dzieci - jak się okazuje - też wolą
a ja bardzo wyraźnie przypomniałam sobie
dlaczego nie zostałam nauczycielką

ilość maili na librusie mnie przerosła
mam do obskoczenia cztery konta
Piotrek i Kuba - wiadomo - ogarniają sami (choć zaglądać i tak trzeba)
ale Jula i Zuzia jeszcze nie

codziennie po kilka maili
z szeregiem zadań do wykonania
edukacja wczesnoszkolna, angielski, religia
prace domowe sfotografować i wysłać mailem
podręczniki z błędami, gramatyka w nich miejscami alternatywna
polecenia sformułowane tak, żeby dzieci nie od razu skumały, o co chodzi
a i rodzice, żeby mogli się pogłowić (2 klasa podstawówki!)
dziesiątki linków, co obejrzeć, czego wysłuchać,
co ulepić, namalować, wydziergać
dokąd udać się na wirtualny spacer
i wiele innych propozycji
na wypadek, gdybyśmy nie wiedzieli, co zrobić z czasem wolnym...
jeszcze kilka takich maili i nie ręczę za siebie ;)

rozumiem, że nauczyciele są z tego rozliczani,
ale błagam - litości..

na edukację w tvp nie ma co liczyć
podobno zdobyła uznanie wśród uczniów,
ale chodzą słuchy, że to byli uczniowie z Hogwartu ;)

żal tylko pań, które wzięte z łapanki, wytypowane przez dyrektorów szkół
stały się tematem do żartów i memów
no ale czego można się spodziewać po tvpis..

w weekend miałam pierwsze zajęcia on-line na psychotraumatologii
ciekawe doświadczenie
lubię SWPS, jednakowoż miło było spędzić ten weekend zajęciowy
na kanapie
w dresie i miękkich kapciach

wczoraj w tv trafiłam na film "Masz wiadomość"
z Meg Ryan i Tomem Hanksem
Nowy York, rok 1998
obejrzałam z przyjemnością
chyba z tęsknoty za światem, który od tamtego czasu zmienił się nie do poznania
pamiętam siebie z tamtego czasu
wszystko było takie proste i takie inne od tego, z czym przychodzi się mierzyć dziś

i już tak całkiem na koniec..

kilka nocy temu śniła mi się moja Mama

w tym dziwnym czasie często pojawia się w moich myślach
i co tu dużo gadać - tęsknię za nią
chciałabym tak zwyczajnie móc pojechać do niej
porozmawiać
zapytać o wszystko, o co nie zdążyłam zapytać
i powiedzieć to, czego powiedzieć nie zdążyłam
może dlatego ściągnęłam ją myślami

śniło mi się, że idzie do mnie
ubrana w jedną ze swoich ulubionych spódnic, bluzkę
i w czerwoną kamizelkę zrobioną na drutach - też ulubioną
pomachałam do niej z daleka,
żeby na pewno mnie zauważyła
ona też mi pomachała
i już, już była bardzo blisko,
kiedy dźwięk telefonu zbudził mnie ze snu

widać niepisane nam było to spotkanie
cóż, innym razem może

mam swój sposób na takie tęsknoty
co to niespodziewanie mię nachodzą

wchodzę sobie na google maps, street view
wpisuję adres mojego domu rodzinnego
i patrzę na zdjęcie podwórka

moja Mama cały czas tam stoi
surrealistyczne
krótka chwila zatrzymana w kadrze
wspomnienie świata, którego już nie ma
nanosekunda ukojenia..



zdjęcia zachowam na pamiątkę
na wypadek aktualizacji google maps,
która wcześniej, czy później nastąpi..



żeby nie było tak smętnie
wrzucę jeszcze kilka przypadkowych fotek

nie nadążam z opisywaniem rzeczywistości
(że o jej zrozumieniu nawet nie wspomnę)
czasem wybrane jej aspekty zachowuję sobie na dłużej

z cyklu: mój pierwszy raz
dnia któregoś zresztowały mi się białka
więc pierwszy raz ever zrobiłam ciastka bezowe


przepis z nieba na talerzu (klik)
w oryginale jest tort, ale dziewczyny sobie zażyczyły ciastka, to co ja będę dyskutować..

Jak wykorzystać zwiędłe tulipany:



dziewczynki miały zrobić prace plastyczne o tematyce wiosennej
no to proszę, wiosna jak się patrzy :)
ponieważ kwiaciarnie są zamknięte
raz w tygodniu na naszym forum osiedlowym
pojawia się ogłoszenie: komu tulipany, komu, komu
i chętnych jest sporo
no i kwiaty się nie marnują

w ubiegłym tygodniu mieliśmy różowe albo fioletowe (zdania są podzielone)
dziś odebrałam kremowe i bordowe

 moje koleżanki Ela i Ania szyją fantastyczne maseczki
wysyłkowo również
więc gdyby ktoś potrzebował, to proszę dać znać


a Ania to i stworzenia umie uszyć wszelakie :)
tu można zobaczyć ich więcej (klik)

mem, który mnie bardzo ubawił
nie mam pojęcia, kto jest autorem,
ale jak tylko się dowiem, to rysunek oczywiście podpiszę
myślę, że patrząc nań za 20 lat
doskonale będę pamiętała, o co chodziło
(no może trochę przesadziłam z tym optymizmem w kwestii pamięci... ;)



po książkach Agnieszki Osieckiej przyszedł czas na książkę Zuzanny Łapickiej
"Dodaj do znajomych". Lubię książki czytane przez ich autorów
ta też jest ciekawa i dobrze się jej słucha
sentymentalnie mi przy tym bardzo
bo to są opowieści ze świata, który odchodzi kawałek po kawałku
pantha rei
i trzeba jakoś z tym żyć



w pierwszym tygodniu kwarantanny
uciekłyśmy z Basią G. na spacer do Lasu Kabackiego
zrobiłyśmy to tylko raz, ponieważ tłoczno było jak na Marszałkowskiej
i przeszłyśmy spory kawałek zanim znalazłyśmy kilka niemal odludnych ścieżek
po drodze natknęłyśmy się na miłosne wyznanie skierowane do natury
oraz na drzewo, które pozdrawiało przechodniów
z zachowaniem szczególnych środków ostrożności, czyli z daleka i w rękawiczce ;)




to mi przypomniało o jeszcze jednym zdjęciu,
na którym drzewo wyraźnie się do mnie śmieje
i to było bardzo miłe z jego strony :)



na początku kwarantanny Krzyś obchodził swoje urodziny
rodzina powinna się wspierać, więc w tym dniu
postanowiliśmy go zwyczajnie wesprzeć, pocieszyć i dodać mu otuchy
mam nadzieję, że zadziałało zgodnie z intencją ;)


mam też za sobą niełatwe wcale rozstanie
po 86 tysiącach przejechanych kilometrów
rozstałam się z moim auteczkiem,
z którym bardzo się zżyliśmy przez ostatnie 10 lat
auteczko zawiozło nas na koncert U2 do Turynu
i było ze mną w tylu fajnych miejscach
że naprawdę żal mi było się rozstawać
ale cóż, nadszedł czas i tyle

fiacik pojechał do Bełchatowa
więc przynajmniej cieszę się, że jeździ niedaleko moich stron rodzinnych
ja natomiast kupiłam sobie 'kije'
i tak sobie dumam, że powinnam raczej te do nordic walkingu ;)
metodą Scarlett pomyślałabym o tym jutro
ale z wiadomych powodów uczynię to dopiero po zakończeniu kwarantanny

pa, auteczko
dziękuję i szerokiej drogi
i jedź po boku - jak powiedziałaby moja koleżanka Anka :) 

i jeszcze kilka zdjęć z pobytu u Marci
mam nadzieję, że nie urwie mi głowy, że je tu wrzucam ;)

leciałam do Anglii - huragan, wracałam - huragan
choć na górze w chmurach było bardzo spokojnie
o ja naiwna, myślałam wtedy, że nic gorszego niż te huragany
już się nie zdarzy..

BFF <3 

baaardzo lubię to nasze zdjęcie sprzed lat

a to już w Londynie na jednym z mostów

co kilka metrów takie informacje <3 

którędy by tu pójść..

w Chinach już szalał koronawirus
w chińskiej dzielnicy nikt nie przypuszczał, co wydarzy się za kilka tygodni
 
w teatrze

...i w świecie M&Msów



...i w świecie Lego
nasze wewnętrzne dzieci się domagały ;)

The book of Mormon - genialny musical
jeśli ktoś kiedyś będzie miał okazję obejrzeć, to bardzo warto :)



widok z okna kuchennego w Marci domu i podwójna tęcza - oby na szczęście 

wiadomo :)

home sweet home <3 

śpiewałyśmy i śpiewałyśmy i naśpiewać się nie mogłyśmy 

:)))

angielski humor - love it :)
photo by Marcia

trochę deszczowo, ale już prawie wiosna

Love you, Guys <3 See you soon - I hope <3 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz