sobota
słoneczna, ciepła sobota
do tego siedzenia w domu można się przyzwyczaić
dziś znalazłam w kieszeni płaszcza klucze od naszego mieszkania
nie użyłam ich od prawie czterdziestu dni
może powinnam sprawdzić,
czy nadal pasują do naszej dziurki od klucza
a nuż zarosła mchem..
przed południem poszłam do Małgosi na bazarek
już rano odłożyła nam bułki i jajka
i parę innych rzeczy, które akurat się skończyły
szłam i wyobrażałam sobie, że wszystko jest tak, jak dawniej
i prawie tak było
tylko widok ludzi w maseczkach ściągał mnie na ziemię
było tak przyjemnie ciepło
szłam i rozmawiałam przez telefon z Marcią
i czułam ogromną wdzięczność
że jeszcze tu jestem
że życie się toczy
że są kolejne zakręty
i że nie wiadomo, co za nimi się wydarzy..
to szaleństwo przecież musi mieć swój kres
to wszystko kiedyś minie
"jeszcze będzie przepięknie
jeszcze będzie normalnie..."
powtarzam to jak mantrę
i tej myśli się trzymam
a póki co upiekłam chałkę
pierwszy raz w życiu
przepis od Beaty z nieba na talerzu (klik)
może tu nie wygląda jakoś spektakularnie
ale za to smakuje obłędnie!
Krzysiek i dzieci lubią chałkę
takiej jeszcze nie jedli :)
słoneczna, ciepła sobota
do tego siedzenia w domu można się przyzwyczaić
dziś znalazłam w kieszeni płaszcza klucze od naszego mieszkania
nie użyłam ich od prawie czterdziestu dni
może powinnam sprawdzić,
czy nadal pasują do naszej dziurki od klucza
a nuż zarosła mchem..
przed południem poszłam do Małgosi na bazarek
już rano odłożyła nam bułki i jajka
i parę innych rzeczy, które akurat się skończyły
szłam i wyobrażałam sobie, że wszystko jest tak, jak dawniej
i prawie tak było
tylko widok ludzi w maseczkach ściągał mnie na ziemię
było tak przyjemnie ciepło
szłam i rozmawiałam przez telefon z Marcią
i czułam ogromną wdzięczność
że jeszcze tu jestem
że życie się toczy
że są kolejne zakręty
i że nie wiadomo, co za nimi się wydarzy..
to szaleństwo przecież musi mieć swój kres
to wszystko kiedyś minie
"jeszcze będzie przepięknie
jeszcze będzie normalnie..."
powtarzam to jak mantrę
i tej myśli się trzymam
a póki co upiekłam chałkę
pierwszy raz w życiu
przepis od Beaty z nieba na talerzu (klik)
może tu nie wygląda jakoś spektakularnie
ale za to smakuje obłędnie!
Krzysiek i dzieci lubią chałkę
takiej jeszcze nie jedli :)
...a co nie dowyglądam, to dosmakuję ;) |
Pięknie wyszły:) Zapomniałam tylko zapytać czy masz 2 czy 4:)
OdpowiedzUsuńOtóż zrobiłam tak, jak mi poradziłaś - z podwójnej porcji. Wyszły więc cztery :) Dziś zostały już tylko okruchy ;) Może powinnam sprawdzić, czy za drugim razem też mi takie smaczne wyjdą te chałki. Myślę, że nikt z mojej rodziny nie będzie protestował ;)
UsuńAleż pachną!!
OdpowiedzUsuńO tak, pachną obłędnie :)
UsuńGratuluję zgrabnej zaplatanki, ja zawsze przechodzę przez fazę irytacji przy próbie ogarnięcia tych "macek".
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Na etapie zaplatanki jeszcze jako tako to wygląda, po upieczeniu placek, ale co tam forma, kiedy treść w smaku nieziemska :) Tak czy inaczej - "Macki" to świetne określenie :)
UsuńDokładnie tak, grunt że (cytując jeszcze wesele smarzowskiego) "w smaku dobre" :)
UsuńTak, to najważniejsze :)
Usuń