piątek, 30 stycznia 2015

Ferie, ferie i po feriach

No prawie

Dwa tygodnie przerwy zimowej
minęły jak zwykle – błyskiem

O tej porze roku
zima na Słowacji
bywa bardziej zimowa, niż nasza, krajowa
a śnieg trzyma fason, pion oraz poziom
- jak na prawdziwą zimę przystało

Piotrek i Kuba mogli się wyszaleć na snowboardzie,
Krzysiek na nartach,
Jula i Zuzia na jabłuszku
a ja pojechałam po bandzie
na lodowisku
to znaczy jechałam na łyżwach
trzymając się bandy
ale tylko przez jedno okrążenie,
ponieważ z jazdą na łyżwach
jest prawie tak samo jak z jazdą na rowerze
można długo nie jeździć,
ale i szybko można sobie przypomnieć

po jednym okrążeniu,
które przejechałam łapiąc się bandy co i rusz,
puściłam się (za przeproszeniem)
i pojechaaałaaam
i to było bardzo, bardzo fajne

obroty,
piruety,
podskoki
i inne takie
póki co są poza moimi możliwościami
ale gdybym tak jeszcze pojeździła z tydzień
to kto wie… ;D

Podsumowując:

ilość spacerów:
- każdego dnia przynajmniej jeden długi

ilość zmarzniętych rąk i nóg:
- w normie

jazda na łyżwach:
- dwa razy
(kiedy już się rozochociłam,
napadało tyle śniegu,
że lodowisko zamknięto
i powieszono tabliczkę: ‘zakaz vstupu’ :/
no nic, pierwsze lody przełamane,
łyżwy trzeba będzie zakupić,
bo już umówiłam się z koleżanką na Stegny,
kiedy wrócimy do domu)

ilość obejrzanych filmów:
1 (spakowałam pierwszy lepszy. Że ‘pierwszy’ - to się zgadza,
że  ‘lepszy’ – nie do końca. Widziałam lepsze ;)

ilość razy włączenia tego samego filmu
(rzeczonego pierwszego nie-lepszego):
ździesięć
(‘mamo, cy mozemy jesce ras?’)

ilość zabranych książek:
9

ilość przeczytanych książek:
sto kilka
stron
(jednej książki )

w dodatku tych ambitnych
nawet nie rozpakowałam

tuż po przyjeździe przeczytałam
wywiad z Olgą Tokarczuk w GW
i uznając to za wystarczająco ambitną lekturę,
zabrałam się za trzecią część Bridget Jones
(którą zgarnęłam z półki dosłownie w ostatniej chwili,
kiedy już schodziliśmy do garażu)

stara (no nie tak całkiem, ale już przecież niemłoda),
poczciwa i zabawna Bridget
usypia mnie wieczorami
choć trudno jest zasnąć,
kiedy co kilka linijek parska się śmiechem ;)

w dzień Jula i Zuzia
urządzają sobie w niej
stajnię dla swoich koników

książka o szeroko pojętej użyteczności ;)



a tak w ogóle,
to historia lubi się powtarzać

kiedy byliśmy tutaj dwa lata temu,
tuż przed naszym wyjazdem
napadało tyle śniegu,
że już myśleliśmy,
że do wiosny stąd nie wyjedziemy

piszę o tym,
a za oknem świata nie widać

dziś my kobiety zostałyśmy w domu
chłopaki na stoku

Jula ubierając się rano
powiedziała, że już ma dosyć tego śniegu,
że nic, tylko śnieg i śnieg
i jej już ten śnieg się znudził
i ona donikąd dziś nie idzie
i już
bo śniegu ma powyżej uszu (tu niestety może mieć rację ;)
no

leniuchujemy zatem
w ciepłym pokoju
muzyka cicho sączy się w tle
a za oknem
świata nie widać

Obraz pięknie nam tu śnieży. Po prawej ośnieżony Piotrek
jutro wracamy

czy w Polsce już wiosna?
bo nie wiem, jak inni,
ale ja już tęsknię do wiosny
jakniewiemco ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz