No prawie
Dwa tygodnie przerwy zimowej
minęły jak zwykle – błyskiem
zima na Słowacji
bywa bardziej zimowa, niż nasza, krajowa
a śnieg trzyma fason, pion oraz poziom
- jak na prawdziwą zimę przystało
Piotrek i Kuba mogli się wyszaleć na snowboardzie,
Krzysiek na nartach,
Jula i Zuzia na jabłuszku
a ja pojechałam po bandzie
na lodowisku
to znaczy jechałam na łyżwach
trzymając się bandy
ale tylko przez jedno okrążenie,
ponieważ z jazdą na łyżwach
jest prawie tak samo jak z jazdą na rowerze
można długo nie jeździć,
ale i szybko można sobie przypomnieć
po jednym okrążeniu,
które przejechałam łapiąc się bandy co i
rusz,
puściłam się (za przeproszeniem)
i pojechaaałaaam
i to było bardzo, bardzo fajne
obroty,
piruety,
podskoki
i inne takie
póki co są poza moimi możliwościami
ale gdybym tak jeszcze pojeździła z tydzień
to kto wie… ;D
Podsumowując:
ilość spacerów:
- każdego dnia przynajmniej jeden długi
ilość zmarzniętych rąk i nóg:
- w normie
jazda na łyżwach:
- dwa razy
(kiedy już się rozochociłam,
napadało tyle śniegu,
że lodowisko zamknięto
i powieszono tabliczkę: ‘zakaz vstupu’ :/
no nic, pierwsze lody przełamane,
łyżwy trzeba będzie zakupić,
bo już umówiłam się z koleżanką na Stegny,
kiedy wrócimy do domu)
ilość obejrzanych filmów:
1 (spakowałam pierwszy lepszy. Że ‘pierwszy’
- to się zgadza,
że ‘lepszy’
– nie do końca. Widziałam lepsze ;)
ilość razy włączenia tego samego filmu
(rzeczonego pierwszego nie-lepszego):
ździesięć
(‘mamo, cy mozemy jesce ras?’)
ilość zabranych książek:
9
ilość przeczytanych książek:
sto kilka
stron
(jednej książki )
w dodatku tych ambitnych
nawet nie rozpakowałam
tuż po przyjeździe przeczytałam
wywiad z Olgą Tokarczuk w GW
i uznając to za wystarczająco ambitną
lekturę,
zabrałam się za trzecią część Bridget Jones
(którą zgarnęłam z półki dosłownie w
ostatniej chwili,
kiedy już schodziliśmy do garażu)
stara (no nie tak całkiem, ale już przecież
niemłoda),
poczciwa i zabawna Bridget
usypia mnie wieczorami
choć trudno jest zasnąć,
kiedy co kilka linijek parska się śmiechem
;)
w dzień Jula i Zuzia
urządzają sobie w niej
stajnię dla swoich koników
książka o szeroko pojętej użyteczności ;) |
a tak w ogóle,
to historia lubi się powtarzać
kiedy byliśmy tutaj dwa lata temu,
tuż przed naszym wyjazdem
napadało tyle śniegu,
że już myśleliśmy,
że do wiosny stąd nie wyjedziemy
piszę o tym,
a za oknem świata nie widać
dziś my kobiety zostałyśmy w domu
chłopaki na stoku
Jula ubierając się rano
powiedziała, że już ma dosyć tego śniegu,
że nic, tylko śnieg i śnieg
i jej już ten śnieg się znudził
i ona donikąd dziś nie idzie
i już
bo śniegu ma powyżej uszu (tu niestety może mieć rację ;)
no
leniuchujemy zatem
w ciepłym pokoju
muzyka cicho sączy się w tle
a za oknem
świata nie widać
Obraz pięknie nam tu śnieży. Po prawej ośnieżony Piotrek |
jutro wracamy
czy w Polsce już wiosna?
bo nie wiem, jak inni,
ale ja już tęsknię do wiosny
jakniewiemco ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz