Wczoraj Zuzi zadarła się skórka przy paznokciu
- mamo, mam tu skólkę
- i co, trzeba obciąć?
- tseba
- no to za chwilę pójdziemy do łazienki,
już kończę kroić warzywa
- dobze. A plawda, ze mas obcinalkę do skólek w łazience?
- tak, Zuziu
- tak, plawda, mamo. I plawda, ze mozna tez obcinać nią paznokcie?
- tak, Zuziu
- a pamiętas, kiedy obcinałaś mi jutlo paznokcie i mnie nie bolało?
- ej, to było jutro?
- no jutlo, za dwa lata - i mnie nie bolało
- masz na myśli wczoraj przy kąpieli?
- taaak, wcolaj, pomyliłam się (radosny chichot)
- no to idziemy obciąć tę skórkę
I idziemy
A w drodze do łazienki:
- i nie będzie bolało?
- a bolało kiedyś?
- nie, nic nie bolało
- no widzisz
- i tak mi obetnies tom skólkę raz dwa tsy i jus?
- tak właśnie (obcinam niesforną skórkę)
- kekuje, mamo :)
* * *
Wczoraj Piter wrócił z białej szkoły
(tej, co to jest oprócz zielonej)
Krzysiek pojechał na miejsce rozbiórki
(przed wyjazdem jest zbiórka, po powrocie rozbiórka)
i przywiózł Syna naszego pierworodnego do domu.
Zjedliśmy obiad, Piotrek się rozpakował,
zagrał szybkiego miksa (no... miksa po prostu)
i przyszedł pochwalić się zdobytym levelem
- Piotrek, a jak było na zielonej szkole? - pytam z zaciekawieniem
- wszystko opowiedziałem Tacie po drodze, myślałem, że Ci powiedział
Tu włączył się Krzysiek:
- jak to opowiedziałeś? nic nie opowiedziałeś,
powiedziałeś tylko, że było fajnie
Na co Piotrek:
- no mówię przecież, że wszystko opowiedziałem
No i tak.
Jedna mała skórka przy paznokciu
- rozmowę można ciągnąć w nieskończoność
biała szkoła, tydzień poza domem
- było fajnie
krótko, zwięźle, po męsku ;)
To mi przypomniało sytuację na obozie harcerskim
(mniej więcej sto lat temu)
Do mnie i do Marci
przyszedł nieco młodszy kolega
i zapytał, czy pomożemy mu dokończyć list do rodziców,
bo on już wszystko napisał i nie wie,
co mógłby dopisać jeszcze
- No dobrze - powiedziałyśmy. To przeczytaj nam,
co napisałeś do tej pory
I przeczytał:
'Kochani Rodzice,
u mnie wszystko w porządku'
Bardzo się śmiałyśmy (przepraszam, to było nie do opanowania),
kiedy okazało się, że to już cały list
(a może to był telegram? ;)
No ale skoro wszystko w porządku,
to o czym tu pisać?
Poza tym to i tak tylko słowa
(parole, parole, parole... ;)
- mamo, mam tu skólkę
- i co, trzeba obciąć?
- tseba
- no to za chwilę pójdziemy do łazienki,
już kończę kroić warzywa
- dobze. A plawda, ze mas obcinalkę do skólek w łazience?
- tak, Zuziu
- tak, plawda, mamo. I plawda, ze mozna tez obcinać nią paznokcie?
- tak, Zuziu
- a pamiętas, kiedy obcinałaś mi jutlo paznokcie i mnie nie bolało?
- ej, to było jutro?
- no jutlo, za dwa lata - i mnie nie bolało
- masz na myśli wczoraj przy kąpieli?
- taaak, wcolaj, pomyliłam się (radosny chichot)
- no to idziemy obciąć tę skórkę
I idziemy
A w drodze do łazienki:
- i nie będzie bolało?
- a bolało kiedyś?
- nie, nic nie bolało
- no widzisz
- i tak mi obetnies tom skólkę raz dwa tsy i jus?
- tak właśnie (obcinam niesforną skórkę)
- kekuje, mamo :)
* * *
Wczoraj Piter wrócił z białej szkoły
(tej, co to jest oprócz zielonej)
Krzysiek pojechał na miejsce rozbiórki
(przed wyjazdem jest zbiórka, po powrocie rozbiórka)
i przywiózł Syna naszego pierworodnego do domu.
Zjedliśmy obiad, Piotrek się rozpakował,
zagrał szybkiego miksa (no... miksa po prostu)
i przyszedł pochwalić się zdobytym levelem
- Piotrek, a jak było na zielonej szkole? - pytam z zaciekawieniem
- wszystko opowiedziałem Tacie po drodze, myślałem, że Ci powiedział
Tu włączył się Krzysiek:
- jak to opowiedziałeś? nic nie opowiedziałeś,
powiedziałeś tylko, że było fajnie
Na co Piotrek:
- no mówię przecież, że wszystko opowiedziałem
No i tak.
Jedna mała skórka przy paznokciu
- rozmowę można ciągnąć w nieskończoność
biała szkoła, tydzień poza domem
- było fajnie
krótko, zwięźle, po męsku ;)
To mi przypomniało sytuację na obozie harcerskim
(mniej więcej sto lat temu)
Do mnie i do Marci
przyszedł nieco młodszy kolega
i zapytał, czy pomożemy mu dokończyć list do rodziców,
bo on już wszystko napisał i nie wie,
co mógłby dopisać jeszcze
- No dobrze - powiedziałyśmy. To przeczytaj nam,
co napisałeś do tej pory
I przeczytał:
'Kochani Rodzice,
u mnie wszystko w porządku'
Bardzo się śmiałyśmy (przepraszam, to było nie do opanowania),
kiedy okazało się, że to już cały list
(a może to był telegram? ;)
No ale skoro wszystko w porządku,
to o czym tu pisać?
Poza tym to i tak tylko słowa
(parole, parole, parole... ;)
czyli 'Words don't come easy to me' uwielbiałam śpiewać tę piosenkę, kiedy byłam dzieckiem zapis fonetyczny był do śpiewania niezbędny ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz