Żar leje się z nieba
dlatego gorączka sobotniej nocy
zaczęła się już we wczesnych godzinach rannych
nie, nie narzekam
żeby nie było
że zimno - źle
gorąco - też źle
lubię lato
kocham właściwie
wczoraj za to burza była całkiem niczego sobie
grzmoty, pioruny i tęcze
podziwiałam na zdjęciach
wrzucanych co i rusz
do sieci społecznościowych
(Ev, cudna ta tęcza, którą sąsiadowi w kadr skradłaś :*)
dźwięki towarzyszące burzy
słyszeliśmy za to na własne uszy
raz grzmotnęło tak mocno
i tak blisko
że aż nam się dzieci popłakały ze strachu
i wcale się nie dziwię,
bo i ja zamarłam na moment
wiesza sobie człowiek spokojnie
któreś tam pranie
a tu nagle jak nie gruchnie...
Krzysiek i Piotrek szybko otrząsnęli się z traumy grzmotu
a ja i cała reszta
długo jeszcze siedzieliśmy na kanapie
wtuleni w siebie mocno
mamrocząc pod nosem,
że burza i pioruny już sobie poszły...
miałam nawet napisać coś o burzy,
ale kiedy kilka lat temu
zachwycałam się burzą,
że taka magiczna i cudna,
to nagle światło nam zgasło
i przez kolejne trzy dni się nie pojawiło
następnego dnia po owej magicznej, cudownej burzy
Ev przysłała mi smsa:
'Mary, jak tam wasz blok?'
i myślę sobie - o co też może chodzić?
może coś w bloku reklamowym Unilevera?
(bo wtedy jeszcze tam pracowałam)
no i dopiero potem się dowiedziałam...
że kiedy my poszliśmy sobie spać
(bo była dziesiąta wieczorem
no i nie było światła)
to u nas na osiedlu jeszcze wtedy na Kabatach
rozegrała się niezła akcja
- prawie jak w sprawie reportera pani Jaworowicz...
osiedle owo położone jest lekko w dołku
a deszczu w krótkim czasie
spadło tyle, że nas zalało
w garażu i w piwnicach woda do kolan
w niektórych miejscach jeszcze wyżej
zniszczone samochody, oraz pozostałe mienie
no i Ev akcję ratunkową zobaczyła w tvn,
bo jak raz sąsiadem był jeden z dziennikarzy tej stacji
no i to o nasz blok Ev chodziło
nie o blok reklamowy -
jak myślałam w swojej błogiej nieświadomości
mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało
w czasie tych wczorajszych burz,
które przechodziły falami
przez kraj nasz piękny
w polityce burze
za oknem burze
a więc to prawda, że jesteśmy jednością ;)
oby pomyślne wiatry (nie takie po kapuście)
przywiały nam pomyślne zmiany
a tymczasem wyruszam zaraz na lotnisko do Modlina
po Marcię moją kochaną
bo owszem - panta rei
ale szczególne przyjaźnie pozostają w życiu niezmienne :)
dlatego gorączka sobotniej nocy
zaczęła się już we wczesnych godzinach rannych
nie, nie narzekam
żeby nie było
że zimno - źle
gorąco - też źle
lubię lato
kocham właściwie
wczoraj za to burza była całkiem niczego sobie
grzmoty, pioruny i tęcze
podziwiałam na zdjęciach
wrzucanych co i rusz
do sieci społecznościowych
(Ev, cudna ta tęcza, którą sąsiadowi w kadr skradłaś :*)
dźwięki towarzyszące burzy
słyszeliśmy za to na własne uszy
raz grzmotnęło tak mocno
i tak blisko
że aż nam się dzieci popłakały ze strachu
i wcale się nie dziwię,
bo i ja zamarłam na moment
wiesza sobie człowiek spokojnie
któreś tam pranie
a tu nagle jak nie gruchnie...
Krzysiek i Piotrek szybko otrząsnęli się z traumy grzmotu
a ja i cała reszta
długo jeszcze siedzieliśmy na kanapie
wtuleni w siebie mocno
mamrocząc pod nosem,
że burza i pioruny już sobie poszły...
miałam nawet napisać coś o burzy,
ale kiedy kilka lat temu
zachwycałam się burzą,
że taka magiczna i cudna,
to nagle światło nam zgasło
i przez kolejne trzy dni się nie pojawiło
następnego dnia po owej magicznej, cudownej burzy
Ev przysłała mi smsa:
'Mary, jak tam wasz blok?'
i myślę sobie - o co też może chodzić?
może coś w bloku reklamowym Unilevera?
(bo wtedy jeszcze tam pracowałam)
no i dopiero potem się dowiedziałam...
że kiedy my poszliśmy sobie spać
(bo była dziesiąta wieczorem
no i nie było światła)
to u nas na osiedlu jeszcze wtedy na Kabatach
rozegrała się niezła akcja
- prawie jak w sprawie reportera pani Jaworowicz...
osiedle owo położone jest lekko w dołku
a deszczu w krótkim czasie
spadło tyle, że nas zalało
w garażu i w piwnicach woda do kolan
w niektórych miejscach jeszcze wyżej
zniszczone samochody, oraz pozostałe mienie
no i Ev akcję ratunkową zobaczyła w tvn,
bo jak raz sąsiadem był jeden z dziennikarzy tej stacji
no i to o nasz blok Ev chodziło
nie o blok reklamowy -
jak myślałam w swojej błogiej nieświadomości
mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało
w czasie tych wczorajszych burz,
które przechodziły falami
przez kraj nasz piękny
w polityce burze
za oknem burze
a więc to prawda, że jesteśmy jednością ;)
oby pomyślne wiatry (nie takie po kapuście)
przywiały nam pomyślne zmiany
a tymczasem wyruszam zaraz na lotnisko do Modlina
po Marcię moją kochaną
bo owszem - panta rei
ale szczególne przyjaźnie pozostają w życiu niezmienne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz