Wczoraj Filomena napisała do mnie z wyrzutem,
że nic tylko czytam, albo poczytuję
zamiast pisać
wstałam więc dziś kilka minut po szóstej
nie żeby tak sama z siebie
- budzik z radosnym plumkaniem ustawiłam
włączył się punktualnie o 5.55
i już po trzech drzemkach się zwlokłam
i też nie tak sama z siebie
Krzysiek się zbudził i powiedział, że mój budzik
może nie przeżyć, jeśli ustawię kolejną drzemkę
no to już wstałam
i dobrze,
- trochę nadrobiłam zaległości na blogu,
ale tylko trochę,
bo jeszcze parę rzeczy chodzi mi po głowie
(i nie są to gzy ;)
- ale o tym indziej kiedy
jako że teraz zabieram się za pakowanie
znów
we wtorek pakowałam nas na wyjazd na działkę
do Marty, Basi i całej reszty
wyjazd udany bardzo i pobyt przemiły,
jeśli nie liczyć 'lekko' nadszarpniętej ręki Kuby,
który dzielnie uczył się celować z wiatrówki do zawieszonej puszki
udało mu się trafić wielokrotnie,
niestety ucierpiała przy tym ręka
przytrzaśnięta w czasie ładowania
nauczka dla nas - wiatrówka raczej nie jest do zabawy
no i całe szczęście, że na miejscu była Ciocia Ania,
która pielęgniarką będąc,
rękę fachowo opatrzyła,
co Kuba zniósł dzielnie i po męsku ;)
wczoraj pakowaliśmy się na spływ kajakowy
(o czym już było w poprzednim poście)
a dziś pakujemy się na jednodniową wyprawę do Piotrkowa
- właściwie w okolice Piotrkowa
Marcia przyleciała na dni kilka :)
i Magda z Nysy przyjechała :)
- to i ja zabieram dzieci (wszystkie trzy, bo Piotrek na obozie sportowym)
i jedziemy się spotkać
naśmiać i nagadać
'pogawędzimy sobie nieco
kart zapytamy co nas czeka
starzy znajomi skądś przylecą
może się uda nie narzekać...'
ot, taki plan na dziś :)
a muzycznie jest mi ostatnio tak:
płyta nie pierwszej młodości (żeby nie powiedzieć 'stara')
ale do mnie przyszła dopiero teraz
i nasłuchać się nie mogę
cudna
do słuchania w różnych okolicznościach przyrody
- nie tylko przy pakowaniu ;)
że nic tylko czytam, albo poczytuję
zamiast pisać
wstałam więc dziś kilka minut po szóstej
nie żeby tak sama z siebie
- budzik z radosnym plumkaniem ustawiłam
włączył się punktualnie o 5.55
i już po trzech drzemkach się zwlokłam
i też nie tak sama z siebie
Krzysiek się zbudził i powiedział, że mój budzik
może nie przeżyć, jeśli ustawię kolejną drzemkę
no to już wstałam
i dobrze,
- trochę nadrobiłam zaległości na blogu,
ale tylko trochę,
bo jeszcze parę rzeczy chodzi mi po głowie
(i nie są to gzy ;)
- ale o tym indziej kiedy
jako że teraz zabieram się za pakowanie
znów
we wtorek pakowałam nas na wyjazd na działkę
do Marty, Basi i całej reszty
wyjazd udany bardzo i pobyt przemiły,
jeśli nie liczyć 'lekko' nadszarpniętej ręki Kuby,
który dzielnie uczył się celować z wiatrówki do zawieszonej puszki
udało mu się trafić wielokrotnie,
niestety ucierpiała przy tym ręka
przytrzaśnięta w czasie ładowania
nauczka dla nas - wiatrówka raczej nie jest do zabawy
no i całe szczęście, że na miejscu była Ciocia Ania,
która pielęgniarką będąc,
rękę fachowo opatrzyła,
co Kuba zniósł dzielnie i po męsku ;)
wczoraj pakowaliśmy się na spływ kajakowy
(o czym już było w poprzednim poście)
a dziś pakujemy się na jednodniową wyprawę do Piotrkowa
- właściwie w okolice Piotrkowa
Marcia przyleciała na dni kilka :)
i Magda z Nysy przyjechała :)
- to i ja zabieram dzieci (wszystkie trzy, bo Piotrek na obozie sportowym)
i jedziemy się spotkać
naśmiać i nagadać
'pogawędzimy sobie nieco
kart zapytamy co nas czeka
starzy znajomi skądś przylecą
może się uda nie narzekać...'
ot, taki plan na dziś :)
a muzycznie jest mi ostatnio tak:
płyta nie pierwszej młodości (żeby nie powiedzieć 'stara')
ale do mnie przyszła dopiero teraz
i nasłuchać się nie mogę
cudna
do słuchania w różnych okolicznościach przyrody
- nie tylko przy pakowaniu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz