Święta już, już prawie
brak śniegu niczego tu nie zmienia
ubiegły tydzień w szkole dzieci
to był czas klasowych wigilii
i szkolnych kiermaszów
(lepiej mi brzmi 'kiermaszy',
ale mi podkreśliło,
no to zmieniłam)
Czytaliście/oglądaliście 'Jak ona to robi?' ?
Zabiegana matka w ciągłym niedoczasie
(w filmie główną rolę zagrała Sarah Jessica Parker)
kupuje do szkoły babeczki
i udaje, że sama je upiekła
och, no nic takiego przecież
ale akurat babeczki, to ja umiem upiec
takie z białą czekoladą - ulubiony wypiek moich dzieci
- żeby nie napisać - jedyny ;)
(Krzysiek piecze więcej ode mnie)
Na blogu Beaty rzuciły mi się w oczy
śliczne kolorowe ciasteczka z emenemsami na wierzchu.
Przepis na ciasteczka można znaleźć tutaj
Ja jednak uparłam się,
że upiekę babeczki - zwane też mafinkami
(te z białą czekoladą)
a z ciasteczek zapożyczę pomysł
ozdobienia góry emenemsami
i będzie pięknie i kolorowo
Nic nie zapowiadało zbliżającej się
wielkimi krokami katastrofy kulinarnej...
Teraz wystarczy tylko dekoracyjnie poutykać emenemsy :) - a przynajmniej tak mi się wydawało... |
Cóż takiego może się tu nie udać???
O, proszę, jakie to proste, łatwe i przyjemne :)
Większość słodkości na kiermasz przygotowała
moja koleżanka Aneta - mama Natalki
znana jako Pani Ciasteczko :)
Jej słodkości to małe dzieła sztuki
Pomyślałam więc, że ja chociaż te babeczki dorzucę,
zwłaszcza, że Kubie zależało, żeby te babeczki były
i taki dumny był, że to od Niego i w ogóle...
No.
Wsadziłam babeczki do piekarnika,
żeby się upiekły
A po kwadransie...
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!.....* |
*tak naprawdę padły tu inne słowa,
których na wszelki wypadek nie przytoczę...
Pieczenie jest fajne - mówili...
To nic trudnego, każdy potrafi... - mówili...
Madziare zobaczyła to i stwierdziła,
że tyle dobrych emenemsów zmarnowałam
a przecież można było je zjeść - bez pieczenia
Zapytała mnie też, dlaczego po prostu nie kupiłam babeczek?
Jak to dlaczego???
Bo przecież ja UMIEM upiec babeczki!!!
Nie umiem ich tylko udekorować ;D
Na szczęście pieczenie zaczęłam na tyle wcześnie,
że zdążyłam upiec nowe babeczki:
Taaaaaa daaaaaam :) |
A żeby nie były takie gołe na wierzchu,
to zrobiłam na nich czekoladowe mazy
- to znaczy różyczki (przynajmniej intencja była różana)
Posłałam zdjęcie nowych babeczek do Marty i Madziare
i objaśniłam, że te mazy to różyczki
A wtedy Madziare zapytała:
- widziałaś kiedyś różę?
...
Zatem mazy
po prostu mazy... ;)
Babeczki z rozmazanymi emenemsami
okazały się całkiem niezłe w smaku
i żadna się nie zmarnowała
- przynajmniej tyle...
Na nich też porobiłam czekoladowe róż...
czekoladowe mazy
chociaż smętnie roztopione emenemsy
i tak wyzierały spod czekolady to tu, to tam...
oj tam, oj tam... ;) |
Następnego dnia, już z myślą o świętach
poszłam kupić serwetki
Znalazłam takie z choinką
- w sam raz na wigilijny stół
I nawet te serwetki
miały dla mnie wiadomość,
żebym uważała ze swoją działalnością
w kuchni...
Ok, ok, dotarło i rozumiem
Gotowanie i pieczenie
zostawię fachowcom ;)
* * * * * * * * *
Epilog
Kilka dni temu, wieczorem
rozmawialiśmy z Krzyśkiem o blogowaniu
Właściwie były to głównie moje różne przemyślenia,
wyrażane na głos
'największym zainteresowaniem
cieszą się blogi kulinarne i modowe...'
Tu Krzysiek uśmiechnął się,
spojrzał na mnie z wyrazem lekkiego politowania w oczach
i z miną pod tytułem:
"kochanie, ani o jednym, ani o drugim
nie masz pojęcia
ale i tak cię kocham" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz