niedziela, 20 września 2015

Ciąg dalszy tej historii, co to kołem się toczy

wracałyśmy sobie z Żywca spokojnie
zrelaksowane i po-koncertowo rozluźnione
Małgosia, Gabi, Aga i ja

(Gabriela Gołaszewska - to imię i nazwisko warto zapamiętać
o Gabi będzie kiedyś głośno w świecie muzycznym
- jestem o tym przekonana
buty mi spadły, kiedy zobaczyłam TO (klik)
niezwykły talent
a ona ma tylko 19 lat!)

zaliczyłyśmy trochę korków po drodze,
ale kiedy wjechałam na trasę do Warszawy,
poczułyśmy się, jakbyśmy już były w domu

nocą podróżuje się o tyle trudniej, że nie świeci wtedy słońce
(to znaczy w ogóle świeci, tyle że gdzie indziej)

jeśli idzie o widoczność w czasie jazdy nocą,
trzeba się zdać na reflektory

w świetle moich reflektorów nagle pojawił się lis

stał na samym środku drogi
piękny, z długą rudą kitą
i patrzył, jak nadjeżdżamy

myślę, że ani on, ani my nie mogliśmy uwierzyć w to,
co wydarzyło się dosłownie w ułamku sekundy...

żal mi tego lisa jak nie wiem co...

noszzz... żeby się tak szwędać po autostradzie nocą...
zamiast spać z innymi lisami jak człowiek
to znaczy - jak lis

no chyba że właśnie wracał do swoich
i tak się złożyło, że nie dał rady wcześniej...

ech... wybacz, lisku

resztę drogi przejechałyśmy już na szczęście bez podobnych przygód

w domu byłam koło drugiej nad ranem
ale i tak ten lis mi spać nie dawał

no bo muchy bym nie skrzywdziła
komary zabijam tylko w obronie własnej (i/lub dzieci)
podobnie zresztą jak gzy,
i nagle całkiem niechcący
mam na sumieniu lisa

no i tak się zaczął ten tydzień

do lisa doszły hormony, czy tam inna mendopauza
i pozamiatane

huśtawki nastrojów takie, że rollercoster może się schować

jakby tego było mało
poszłam do fryzjerki

dwa razy

bo za pierwszym razem źle wytłumaczyłam,
o co mi chodzi i wyglądałam jak Zbigniew Wodecki

i - żeby było jasne - nie mam nic do pana Wodeckiego
a nawet go lubię
(przez sentyment do Pszczółki Mai)
ale nie aż tak, żeby się podobnie czesać

no więc poszłam drugi raz, żeby to trochę poprawić

i wyszłam na maśloka, który nie umie tłumaczyć,
co chce mieć na głowie,
bo mam to, czego właśnie nie chciałam

no i teraz muszę czekać aż mi odrosną

najlepiej od razu do pasa - tak mi radzi Zuzia

(i wtedy na podcinanie końcówek będę jeździła do Łomianek,
bo aż tam wyprowadziła się 'moja' Sylwia,
której włosy me były wierne przez długie lata)

zdjęcia nie będzie, bo kiedy wysłałam je do Madziare,
to się popluła ze śmiechu
i długo nie odpisywała
(tak się chichrała, że nie mogła trafić w klawisze)

Marcia natomiast odpisała dość szybko,
ale za to wspomniała coś o pudlach.
Taaa...

Przyjaciółki, cholera...

tylko Beata orzekła, że wcale nie jest tak źle
i żebym się nie przejmowała, bo odrosną
no i Ania też tak powiedziała
i Filomena

i Krzysiek też tak powiedział

ale Beacie, Ani i Filomenie bardziej wierzę, bo mieszkają daleko,
a Krzysiek - wiadomo - ryzykował życie (spróbowałby powiedzieć inaczej ;)

jeśli spotkacie mnie gdzieś przypadkiem,
nie zapominajcie proszę,
że to wszystko przez hormony!

PS Nie muszę chyba dodawać, że temat 'mendopauzy'
zapewne jeszcze nieraz powróci
Po pierwsze - i tak występuje cyklicznie
a po drugie - teraz, kiedy o tym wszystkim napisałam,
to jakoś mi już trochę lepiej ;)

wpisałam w wyszukiwarkę: 'fryzura ciotki klotki'
i wyskoczył taki oto portret
wypisz, wymaluj - ja ;)
źródło: artpad (klik)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz