Pan Samochodzik,
Millennium, Friends...
i wiele, wiele, wiele innych
(wybór losowy,
a wszystkiego i tak nie zliczę)
lubię wsiąkać w różne historie
zaczęło się dość wcześnie
nauczyłam się czytać
i przeczytałam 'Dzieci z Bullerbyn'
na dłuuugo przeniosłam się wtedy
do małej szwedzkiej wioski
czasem byłam Lisą, innym razem Brittą, albo Anną
niechętnie wracałam do rzeczywistości,
ale dość szybko nauczyłam się wędrować między światami
nie wzbudzając przy tym niczyich podejrzeń
no bo czy tak żyją normalni ludzie?
na jawie zatopieni w życiu książkowych lub filmowych bohaterów,
a bywa i tak, że nawet we śnie ci bohaterowie nie opuszczają nas na krok...
(no chyba, że akurat gramy koncert w Bukareszcie)
uczestniczyłam we wszystkich przygodach Pana Samochodzika,
byłam Alicją w Krainie Czarów, Ronją córką zbójnika,
jednym z uczniów w Akademii Pana Kleksa,
towarzyszką podróży Małego Księcia
byłam pewna, że kiedyś z tego wyrosnę
a kiedy dorosłam
(choć głowy sobie nie dam uciąć, że to w ogóle kiedykolwiek nastąpiło)
wiedziałam już, że z tego nie da się tak po prostu wyrosnąć
(może to jest jak z jazdą na rowerze? ;)
Hermiona to też ja
- choć byłam już wtedy dobrze po trzydziestce
ale kto by się tam przejmował wiekiem
i kto powiedział, że nie można być Arweną i Taurielą,
kiedy się ma czterdzieści lat
bzdura! oczywiście, że można
- ja byłam :)
jeśli ktoś nie lubi Władcy Pierścieni i Hobbita,
nie będzie miał pojęcia, o czym ja tu w ogóle piszę,
ale to nic nie szkodzi
każdy wsiąka w swoje ulubione historie
i to nie o to chodzi, że życie realne jest do bani
bo nie jest
bywa pasjonujące, pełne przygód (takie zakupy na przykład... ;)
ale też zmywarka, odkurzacz i pralka same się nie obsłużą
i trzeba to jakoś ze sobą pogodzić
życie nie musi być prozą
dobrze jest przyprawić je poezją
z umiarem rzecz jasna
i tak, aby życie chwilowo bliskich nam ludzi (tych fikcyjnych)
nie zdominowało naszego 'tu i teraz'
i relacji z tymi, z którymi żyjemy naprawdę
to właśnie mając na uwadze
śmigam sobie na orbitreku oglądając Chirurgów (Grey's Anatomy)
tę interwencję chirurgiczną uważam za niezwykle udaną
bo nie dość, że jestem w ruchu,
to jeszcze widziałam tyle skomplikowanych operacji,
że niedługo sama będę mogła operować
no może zrobię wcześniej jakiś korespondencyjny kurs chirurgiczny ;)
i nawet włosy jakby już trochę mi odrosły
muszę tylko pamiętać, żeby wiosną się nie zapomnieć ;)
Millennium, Friends...
i wiele, wiele, wiele innych
(wybór losowy,
a wszystkiego i tak nie zliczę)
lubię wsiąkać w różne historie
zaczęło się dość wcześnie
nauczyłam się czytać
i przeczytałam 'Dzieci z Bullerbyn'
na dłuuugo przeniosłam się wtedy
do małej szwedzkiej wioski
czasem byłam Lisą, innym razem Brittą, albo Anną
niechętnie wracałam do rzeczywistości,
ale dość szybko nauczyłam się wędrować między światami
nie wzbudzając przy tym niczyich podejrzeń
no bo czy tak żyją normalni ludzie?
na jawie zatopieni w życiu książkowych lub filmowych bohaterów,
a bywa i tak, że nawet we śnie ci bohaterowie nie opuszczają nas na krok...
(no chyba, że akurat gramy koncert w Bukareszcie)
uczestniczyłam we wszystkich przygodach Pana Samochodzika,
byłam Alicją w Krainie Czarów, Ronją córką zbójnika,
jednym z uczniów w Akademii Pana Kleksa,
towarzyszką podróży Małego Księcia
byłam pewna, że kiedyś z tego wyrosnę
a kiedy dorosłam
(choć głowy sobie nie dam uciąć, że to w ogóle kiedykolwiek nastąpiło)
wiedziałam już, że z tego nie da się tak po prostu wyrosnąć
(może to jest jak z jazdą na rowerze? ;)
Hermiona to też ja
- choć byłam już wtedy dobrze po trzydziestce
ale kto by się tam przejmował wiekiem
i kto powiedział, że nie można być Arweną i Taurielą,
kiedy się ma czterdzieści lat
bzdura! oczywiście, że można
- ja byłam :)
jeśli ktoś nie lubi Władcy Pierścieni i Hobbita,
nie będzie miał pojęcia, o czym ja tu w ogóle piszę,
ale to nic nie szkodzi
każdy wsiąka w swoje ulubione historie
i to nie o to chodzi, że życie realne jest do bani
bo nie jest
bywa pasjonujące, pełne przygód (takie zakupy na przykład... ;)
ale też zmywarka, odkurzacz i pralka same się nie obsłużą
i trzeba to jakoś ze sobą pogodzić
życie nie musi być prozą
dobrze jest przyprawić je poezją
z umiarem rzecz jasna
i tak, aby życie chwilowo bliskich nam ludzi (tych fikcyjnych)
nie zdominowało naszego 'tu i teraz'
i relacji z tymi, z którymi żyjemy naprawdę
to właśnie mając na uwadze
śmigam sobie na orbitreku oglądając Chirurgów (Grey's Anatomy)
tę interwencję chirurgiczną uważam za niezwykle udaną
bo nie dość, że jestem w ruchu,
to jeszcze widziałam tyle skomplikowanych operacji,
że niedługo sama będę mogła operować
no może zrobię wcześniej jakiś korespondencyjny kurs chirurgiczny ;)
i nawet włosy jakby już trochę mi odrosły
muszę tylko pamiętać, żeby wiosną się nie zapomnieć ;)
wprawdzie do wiosny jeszcze trochę, ale czujności nigdy zbyt wiele ;) źródło: porysunki.blogspot.com - Magda Danaj (klik) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz