...się zdarzają
bez szaleństwa
nie żeby bardzo często,
ale jednak
kilka dni temu Piotrek poprosił mnie o owsiankę
niby nic wielkiego
- ale tylko dla kogoś, kto nie zna Piotrka,
który jako dziecko był raczej niejadkiem
długo żywił się niemal wyłącznie kaszką mleczno-ryżową
o smaku waniliowym
oraz bułkami z masłem
z warzyw tolerował ogórki,
od wielkiego dzwonu zjadł marchewkę,
ale już na sam widok ziemniaków
miał odruch wymiotny
czekałam spokojnie i wierzyłam, że z tego wyrośnie
(i to bez żadnych aptecznych specyfików,
których reklamowanie - osobiście uważam - powinno być karalne)
z biegiem czasu jego menu wzbogacało się o coraz to nowe potrawy
i nawet zupy jarzynowe polubił
do tego stopnia,
że któregoś dnia przy obiedzie powiedział mi:
- mamo, ta zupa jest taka pyszna,
że mogłabyś być kucharką w naszej szkole
prawda, że nie lada komplement? ;)
był czas, że ulubionym śniadaniem Piotrka
a później również i Kuby
stały się płatki z mlekiem
ale kiedy chłopcy zaczęli jeść owe płatki z mlekiem
częściej niż raz dziennie,
powiedzieliśmy 'stop'
zwłaszcza, że przy takiej ilości cukru,
jaka jest w większości reklamowanych płatków śniadaniowych,
- nawet raz dziennie - to za dużo
odstawiliśmy wszystkie cziriosy, kangusy, ciniminis
i tym podobne śmieci
oboje z Krzyśkiem lubimy owsiankę
i nie jakąś tam błyskawiczną
taką normalną
z płatków owsianych
dorzucamy do tego daktyle, morele, suszone śliwki, orzechy
i taka owsianka jest palce lizać
ani Piotrek, ani Kuba nie dali się przez te wszystkie lata
namówić do jej spróbowania
Jula zresztą też nie
tylko Zuzia bardzo lubi, ale taką bez dodatków
aż tu nagle
bez żadnych widocznych znaków na niebie i ziemi
Piotrek przychodzi do mnie i mówi:
- mamo, czy zrobisz mi owsiankę?
???????????????????????????????????????????????
z wrażenia długo nie mogłam z siebie wydusić słowa
ale że co proszę?
wkręca mnie? żartuje?
bo chyba to niemożliwe, żeby mówił poważnie...
a jednak!
ugotowałam więc owsiankę
zgodnie z życzeniem
('tylko czystą, bez żadnych dodatków)
i było to kilka dni temu
od tamtego czasu gar owsianki musi być ugotowany codziennie
obaj z Kubą wsuwają na śniadanie aż miło
a Piotrek mówi, że owsianka jest pyszna!
że kiedyś spróbuje - mogłam przypuszczać
ale że będzie zjadał całą miskę na raz
i że jeszcze będzie prosił o dokładkę - tego się nie spodziewałam
no nie cud?
myślę więc sobie, że kiedyś przekona się też
do tej tjuningowanej wersji:
z daktylami, morelami, śliwkami i orzechami
póki co dla Piotrka to level hard
ale spokojnie,
być może i na to kiedyś przyjdzie pora ;)
bez szaleństwa
nie żeby bardzo często,
ale jednak
kilka dni temu Piotrek poprosił mnie o owsiankę
niby nic wielkiego
- ale tylko dla kogoś, kto nie zna Piotrka,
który jako dziecko był raczej niejadkiem
długo żywił się niemal wyłącznie kaszką mleczno-ryżową
o smaku waniliowym
oraz bułkami z masłem
z warzyw tolerował ogórki,
od wielkiego dzwonu zjadł marchewkę,
ale już na sam widok ziemniaków
miał odruch wymiotny
czekałam spokojnie i wierzyłam, że z tego wyrośnie
(i to bez żadnych aptecznych specyfików,
których reklamowanie - osobiście uważam - powinno być karalne)
z biegiem czasu jego menu wzbogacało się o coraz to nowe potrawy
i nawet zupy jarzynowe polubił
do tego stopnia,
że któregoś dnia przy obiedzie powiedział mi:
- mamo, ta zupa jest taka pyszna,
że mogłabyś być kucharką w naszej szkole
prawda, że nie lada komplement? ;)
był czas, że ulubionym śniadaniem Piotrka
a później również i Kuby
stały się płatki z mlekiem
ale kiedy chłopcy zaczęli jeść owe płatki z mlekiem
częściej niż raz dziennie,
powiedzieliśmy 'stop'
zwłaszcza, że przy takiej ilości cukru,
jaka jest w większości reklamowanych płatków śniadaniowych,
- nawet raz dziennie - to za dużo
odstawiliśmy wszystkie cziriosy, kangusy, ciniminis
i tym podobne śmieci
oboje z Krzyśkiem lubimy owsiankę
i nie jakąś tam błyskawiczną
taką normalną
z płatków owsianych
dorzucamy do tego daktyle, morele, suszone śliwki, orzechy
i taka owsianka jest palce lizać
ani Piotrek, ani Kuba nie dali się przez te wszystkie lata
namówić do jej spróbowania
Jula zresztą też nie
tylko Zuzia bardzo lubi, ale taką bez dodatków
aż tu nagle
bez żadnych widocznych znaków na niebie i ziemi
Piotrek przychodzi do mnie i mówi:
- mamo, czy zrobisz mi owsiankę?
???????????????????????????????????????????????
z wrażenia długo nie mogłam z siebie wydusić słowa
ale że co proszę?
wkręca mnie? żartuje?
bo chyba to niemożliwe, żeby mówił poważnie...
a jednak!
ugotowałam więc owsiankę
zgodnie z życzeniem
('tylko czystą, bez żadnych dodatków)
i było to kilka dni temu
od tamtego czasu gar owsianki musi być ugotowany codziennie
obaj z Kubą wsuwają na śniadanie aż miło
a Piotrek mówi, że owsianka jest pyszna!
że kiedyś spróbuje - mogłam przypuszczać
ale że będzie zjadał całą miskę na raz
i że jeszcze będzie prosił o dokładkę - tego się nie spodziewałam
no nie cud?
myślę więc sobie, że kiedyś przekona się też
do tej tjuningowanej wersji:
z daktylami, morelami, śliwkami i orzechami
póki co dla Piotrka to level hard
ale spokojnie,
być może i na to kiedyś przyjdzie pora ;)
Taka miska na raz. I to zazwyczaj z dokładką... ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz