wtorek, 30 września 2014

WszechŚwiat mnie wspiera

To moja ulubiona afirmacja
Im bardziej czuję, że tak jest, tym bardziej tak właśnie się dzieje

Naiwne?
Być może, ale odkąd przestałam czekać
aż świat dopasuje się do mnie
i zaczęłam zmieniać moje nastawienie
do ludzi, do zjawisk, do życia w ogóle
I od kiedy jestem na TAK (choć umiejętność mówienia 'nie' jest równie ważna)
to zawsze znajdę dla siebie miejsce do zaparkowania,
(choć w niektórych miejscach graniczy to z cudem)
jakiś miły kierowca (płeć bez znaczenia) wpuści mnie do ruchu
na zatłoczonym skrzyżowaniu
i w dodatku się przy tym uśmiechnie
pani w sklepie, czy w urzędzie jest dla mnie miła (tak, w urzędzie też :)
itd, itd...

To, że wokół mnie są ludzie,
z którymi mogłabym konie kraść (choć kradzieży raczej nie planujemy ;)
to też nie jest takie oczywiste
W świecie, w którym zwykle ktoś na kogoś lub na coś narzeka
że mąż nie taki, że żona mogłaby być lepsza,
że dzieci nie spełniają oczekiwań i mają jakieś swoje pomysły na życie,
a przecież 'powinni' to i to, bo tak byłoby lepiej (dla kogo?)
że przyjaciele zawiedli,
że sąsiedzi naburmuszeni i robią na złość
uprzykrzając życie...
że polityka w państwie nie taka
a politycy, to już w ogóle...
że przepisy,
że... itede, itepe

Dziękuję, nie narzekam. Bo to mi szkodzi.
Moje dawne narzekania zostawiam za sobą
i pozwalam im się zdezaktualizować, rozpłynąć
Wyrzucam śmieci z mojej głowy 
Ufff... od razu lżej ;)

Wczoraj pedałowałam sobie na siłowni
a dokładnie na rowerku,
słuchałam muzyki i patrzyłam przez okno
Widziałam ulicę i gigantyczny bilbord (spolszczyłam, ale wiadomo, o co chodzi)
Na bilbordzie owym ogromna kanapka
biała bułka, szynka, majonez
Nie wyglądała na przesadnie apetyczną,
ale pomyślałam sobie, że to zwyczajnie nie fair,
że taki bilbord z kanapką
stoi akurat na wprost moich oczu,
kiedy ja tu siódme poty z siebie wylewam...
Dosłownie za moment do bilbordu podjechał samochód
wysiadło z niego dwóch panów
i w 15 minut zakleili gigant bułę reklamą szybkiego internetu :D
Uwielbiam takie akcje
Wiem, że nie przyjechali tam, bo wyłapali moje myśli,
ale i tak myślę sobie: no super - mówię/myślę i mam
Aż strach w ogóle myśleć
jakkolwiek w niektórych sytuacjach bywa to wskazane ;)

A wracając do ludzi...
Pamiętam, kiedy szukaliśmy Niani dla Piotrka
To było 13 lat temu, kiedy Piotr był jeszcze Piotrusiem
(- Piotrusiu, jak ty się nazywasz?
- Pupuś Uciuciak :))) - dobrze, że Piotrek tego nie czyta ;)
Daliśmy ogłoszenie do Gazety Wyborczej
Zapomnieliśmy napisać, że szukamy pani wyłącznie z Mokotowa
W dniu, w którym ukazało się ogłoszenie,
telefon dzwonił jak oszalały.
Z dzwoniących pań wybrałam 30, z którymi się spotkałam
Chciałam zobaczyć, jak na każdą z nich zareaguje Piotrek
i którą polubi
Już prawie dokonaliśmy wyboru,
kiedy zadzwoniła do nas jeszcze jedna pani
Powiedziała, że mieszka niedaleko
(wskazywał na to numer telefonu stacjonarnego)
i że chciałaby nas poznać
Spotkaliśmy się koło 20tej
Piotruś po całym dniu zasnął mi na ramieniu,
więc nie mogłam sprawdzić, czy ta pani
przypadnie mu do jego niespełna rocznego gustu...

Z perspektywy lat wiem, że to był jeden z naszych najlepszych wyborów
(choć nie jestem pewna, kto kogo wybrał ;)
Niania jest z nami do dziś :)
Współwychowała Piotrka, Kubę no i teraz dziewczynki
Jest oazą spokoju, cierpliwości i miłości
Przez tyle lat nigdy nie było między nami niedomówień
Dzieci Ją uwielbiają. My też :)
Jest członkiem rodziny. Aniołem po prostu :)
Codziennie rano, kiedy jadąc do przedszkola, mijamy blok, w którym mieszka Niania,
Jula i Zuzia mówią na trzy cztery chórem:
- a tu mieszka nasza kochana Niania - przeciągając słodko każdą sylabę tak,
jak to tylko trzylatki potrafią
i machają łapkami mówiąc:
- cześć nasza kochana Nianiu, do zobaczenia później...
A mnie niezmiennie każdego dnia
ciepło się wtedy robi na sercu
bo to przywilej mieć w rodzinie taką Mary Poppins ;)

Niedawno wygrzebałam ze sterty starych fotografii
moje zdjęcie z psem
Pies nie mój, ale z wesołego miasteczka,
choć ja na zdjęciu jakoś szczególnie wesoło to nie wyglądam
Może bałam się tego psa, nie pamiętam
I proszę nie czepiać się kwaśnej miny
Słońce mię raziło
No chyba, że już wtedy lubiłam patrzeć na wszystko
z przymrużeniem oka ;)
Niania zobaczyła to zdjęcie i następnego dnia
przyniosła swoje - w podobnym stylu

Te psy wyglądają mi na spokrewnione ;)
A kiedy Niania była starsza niż na psie, a młodsza trochę niż dziś,
urodą przypominała wg mnie Annę Dereszowską (piękna kobieta z tej Dereszowskiej :)
Kto nie wie, kto to Anna Dereszowska, niech sobie wygoogla.
A Niania wtedy wyglądała tak:
Piękna :)
 Niania dziś (tylko fryzura inna - minus długie włosy, plus okulary :)

Kobieta Anioł :)
<3 <3 <3 <3 <3 <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz