To moja ulubiona afirmacja
Im bardziej czuję, że tak jest, tym bardziej tak właśnie się dzieje
Naiwne?
Być może, ale odkąd przestałam czekać
aż świat dopasuje się do mnie
i zaczęłam zmieniać moje nastawienie
do ludzi, do zjawisk, do życia w ogóle
I od kiedy jestem na TAK (choć umiejętność mówienia 'nie' jest równie ważna)
to zawsze znajdę dla siebie miejsce do zaparkowania,
(choć w niektórych miejscach graniczy to z cudem)
jakiś miły kierowca (płeć bez znaczenia) wpuści mnie do ruchu
na zatłoczonym skrzyżowaniu
i w dodatku się przy tym uśmiechnie
pani w sklepie, czy w urzędzie jest dla mnie miła (tak, w urzędzie też :)
itd, itd...
To, że wokół mnie są ludzie,
z którymi mogłabym konie kraść (choć kradzieży raczej nie planujemy ;)
to też nie jest takie oczywiste
W świecie, w którym zwykle ktoś na kogoś lub na coś narzeka
że mąż nie taki, że żona mogłaby być lepsza,
że dzieci nie spełniają oczekiwań i mają jakieś swoje pomysły na życie,
a przecież 'powinni' to i to, bo tak byłoby lepiej (dla kogo?)
że przyjaciele zawiedli,
że sąsiedzi naburmuszeni i robią na złość
uprzykrzając życie...
że polityka w państwie nie taka
a politycy, to już w ogóle...
że przepisy,
że... itede, itepe
Dziękuję, nie narzekam. Bo to mi szkodzi.
Moje dawne narzekania zostawiam za sobą
i pozwalam im się zdezaktualizować, rozpłynąć
Wyrzucam śmieci z mojej głowy
Ufff... od razu lżej ;)
Wczoraj pedałowałam sobie na siłowni
a dokładnie na rowerku,
słuchałam muzyki i patrzyłam przez okno
Widziałam ulicę i gigantyczny bilbord (spolszczyłam, ale wiadomo, o co chodzi)
Na bilbordzie owym ogromna kanapka
biała bułka, szynka, majonez
Nie wyglądała na przesadnie apetyczną,
ale pomyślałam sobie, że to zwyczajnie nie fair,
że taki bilbord z kanapką
stoi akurat na wprost moich oczu,
kiedy ja tu siódme poty z siebie wylewam...
Dosłownie za moment do bilbordu podjechał samochód
wysiadło z niego dwóch panów
i w 15 minut zakleili gigant bułę reklamą szybkiego internetu :D
Uwielbiam takie akcje
Wiem, że nie przyjechali tam, bo wyłapali moje myśli,
ale i tak myślę sobie: no super - mówię/myślę i mam
Aż strach w ogóle myśleć
jakkolwiek w niektórych sytuacjach bywa to wskazane ;)
A wracając do ludzi...
Pamiętam, kiedy szukaliśmy Niani dla Piotrka
To było 13 lat temu, kiedy Piotr był jeszcze Piotrusiem
(- Piotrusiu, jak ty się nazywasz?
- Pupuś Uciuciak :))) - dobrze, że Piotrek tego nie czyta ;)
Daliśmy ogłoszenie do Gazety Wyborczej
Zapomnieliśmy napisać, że szukamy pani wyłącznie z Mokotowa
W dniu, w którym ukazało się ogłoszenie,
telefon dzwonił jak oszalały.
Z dzwoniących pań wybrałam 30, z którymi się spotkałam
Chciałam zobaczyć, jak na każdą z nich zareaguje Piotrek
i którą polubi
Już prawie dokonaliśmy wyboru,
kiedy zadzwoniła do nas jeszcze jedna pani
Powiedziała, że mieszka niedaleko
(wskazywał na to numer telefonu stacjonarnego)
i że chciałaby nas poznać
Spotkaliśmy się koło 20tej
Piotruś po całym dniu zasnął mi na ramieniu,
więc nie mogłam sprawdzić, czy ta pani
przypadnie mu do jego niespełna rocznego gustu...
Z perspektywy lat wiem, że to był jeden z naszych najlepszych wyborów
(choć nie jestem pewna, kto kogo wybrał ;)
Niania jest z nami do dziś :)
Współwychowała Piotrka, Kubę no i teraz dziewczynki
Jest oazą spokoju, cierpliwości i miłości
Przez tyle lat nigdy nie było między nami niedomówień
Dzieci Ją uwielbiają. My też :)
Jest członkiem rodziny. Aniołem po prostu :)
Codziennie rano, kiedy jadąc do przedszkola, mijamy blok, w którym mieszka Niania,
Jula i Zuzia mówią na trzy cztery chórem:
- a tu mieszka nasza kochana Niania - przeciągając słodko każdą sylabę tak,
jak to tylko trzylatki potrafią
i machają łapkami mówiąc:
- cześć nasza kochana Nianiu, do zobaczenia później...
A mnie niezmiennie każdego dnia
ciepło się wtedy robi na sercu
bo to przywilej mieć w rodzinie taką Mary Poppins ;)
Niedawno wygrzebałam ze sterty starych fotografii
moje zdjęcie z psem
Pies nie mój, ale z wesołego miasteczka,
choć ja na zdjęciu jakoś szczególnie wesoło to nie wyglądam
Może bałam się tego psa, nie pamiętam
I proszę nie czepiać się kwaśnej miny
Słońce mię raziło
No chyba, że już wtedy lubiłam patrzeć na wszystko
z przymrużeniem oka ;)
Niania zobaczyła to zdjęcie i następnego dnia
przyniosła swoje - w podobnym stylu
A kiedy Niania była starsza niż na psie, a młodsza trochę niż dziś,
urodą przypominała wg mnie Annę Dereszowską (piękna kobieta z tej Dereszowskiej :)
Kto nie wie, kto to Anna Dereszowska, niech sobie wygoogla.
A Niania wtedy wyglądała tak:
Niania dziś (tylko fryzura inna - minus długie włosy, plus okulary :)
Im bardziej czuję, że tak jest, tym bardziej tak właśnie się dzieje
Naiwne?
Być może, ale odkąd przestałam czekać
aż świat dopasuje się do mnie
i zaczęłam zmieniać moje nastawienie
do ludzi, do zjawisk, do życia w ogóle
I od kiedy jestem na TAK (choć umiejętność mówienia 'nie' jest równie ważna)
to zawsze znajdę dla siebie miejsce do zaparkowania,
(choć w niektórych miejscach graniczy to z cudem)
jakiś miły kierowca (płeć bez znaczenia) wpuści mnie do ruchu
na zatłoczonym skrzyżowaniu
i w dodatku się przy tym uśmiechnie
pani w sklepie, czy w urzędzie jest dla mnie miła (tak, w urzędzie też :)
itd, itd...
To, że wokół mnie są ludzie,
z którymi mogłabym konie kraść (choć kradzieży raczej nie planujemy ;)
to też nie jest takie oczywiste
W świecie, w którym zwykle ktoś na kogoś lub na coś narzeka
że mąż nie taki, że żona mogłaby być lepsza,
że dzieci nie spełniają oczekiwań i mają jakieś swoje pomysły na życie,
a przecież 'powinni' to i to, bo tak byłoby lepiej (dla kogo?)
że przyjaciele zawiedli,
że sąsiedzi naburmuszeni i robią na złość
uprzykrzając życie...
że polityka w państwie nie taka
a politycy, to już w ogóle...
że przepisy,
że... itede, itepe
Dziękuję, nie narzekam. Bo to mi szkodzi.
Moje dawne narzekania zostawiam za sobą
i pozwalam im się zdezaktualizować, rozpłynąć
Wyrzucam śmieci z mojej głowy
Ufff... od razu lżej ;)
Wczoraj pedałowałam sobie na siłowni
a dokładnie na rowerku,
słuchałam muzyki i patrzyłam przez okno
Widziałam ulicę i gigantyczny bilbord (spolszczyłam, ale wiadomo, o co chodzi)
Na bilbordzie owym ogromna kanapka
biała bułka, szynka, majonez
Nie wyglądała na przesadnie apetyczną,
ale pomyślałam sobie, że to zwyczajnie nie fair,
że taki bilbord z kanapką
stoi akurat na wprost moich oczu,
kiedy ja tu siódme poty z siebie wylewam...
Dosłownie za moment do bilbordu podjechał samochód
wysiadło z niego dwóch panów
i w 15 minut zakleili gigant bułę reklamą szybkiego internetu :D
Uwielbiam takie akcje
Wiem, że nie przyjechali tam, bo wyłapali moje myśli,
ale i tak myślę sobie: no super - mówię/myślę i mam
Aż strach w ogóle myśleć
jakkolwiek w niektórych sytuacjach bywa to wskazane ;)
A wracając do ludzi...
Pamiętam, kiedy szukaliśmy Niani dla Piotrka
To było 13 lat temu, kiedy Piotr był jeszcze Piotrusiem
(- Piotrusiu, jak ty się nazywasz?
- Pupuś Uciuciak :))) - dobrze, że Piotrek tego nie czyta ;)
Daliśmy ogłoszenie do Gazety Wyborczej
Zapomnieliśmy napisać, że szukamy pani wyłącznie z Mokotowa
W dniu, w którym ukazało się ogłoszenie,
telefon dzwonił jak oszalały.
Z dzwoniących pań wybrałam 30, z którymi się spotkałam
Chciałam zobaczyć, jak na każdą z nich zareaguje Piotrek
i którą polubi
Już prawie dokonaliśmy wyboru,
kiedy zadzwoniła do nas jeszcze jedna pani
Powiedziała, że mieszka niedaleko
(wskazywał na to numer telefonu stacjonarnego)
i że chciałaby nas poznać
Spotkaliśmy się koło 20tej
Piotruś po całym dniu zasnął mi na ramieniu,
więc nie mogłam sprawdzić, czy ta pani
przypadnie mu do jego niespełna rocznego gustu...
Z perspektywy lat wiem, że to był jeden z naszych najlepszych wyborów
(choć nie jestem pewna, kto kogo wybrał ;)
Niania jest z nami do dziś :)
Współwychowała Piotrka, Kubę no i teraz dziewczynki
Jest oazą spokoju, cierpliwości i miłości
Przez tyle lat nigdy nie było między nami niedomówień
Dzieci Ją uwielbiają. My też :)
Jest członkiem rodziny. Aniołem po prostu :)
Codziennie rano, kiedy jadąc do przedszkola, mijamy blok, w którym mieszka Niania,
Jula i Zuzia mówią na trzy cztery chórem:
- a tu mieszka nasza kochana Niania - przeciągając słodko każdą sylabę tak,
jak to tylko trzylatki potrafią
i machają łapkami mówiąc:
- cześć nasza kochana Nianiu, do zobaczenia później...
A mnie niezmiennie każdego dnia
ciepło się wtedy robi na sercu
bo to przywilej mieć w rodzinie taką Mary Poppins ;)
Niedawno wygrzebałam ze sterty starych fotografii
moje zdjęcie z psem
Pies nie mój, ale z wesołego miasteczka,
choć ja na zdjęciu jakoś szczególnie wesoło to nie wyglądam
Może bałam się tego psa, nie pamiętam
I proszę nie czepiać się kwaśnej miny
Słońce mię raziło
No chyba, że już wtedy lubiłam patrzeć na wszystko
z przymrużeniem oka ;)
Niania zobaczyła to zdjęcie i następnego dnia
przyniosła swoje - w podobnym stylu
Te psy wyglądają mi na spokrewnione ;) |
urodą przypominała wg mnie Annę Dereszowską (piękna kobieta z tej Dereszowskiej :)
Kto nie wie, kto to Anna Dereszowska, niech sobie wygoogla.
A Niania wtedy wyglądała tak:
Piękna :) |
Kobieta Anioł :) |
<3 <3 <3 <3 <3 <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz