Fizycznie, to nawet w miniony poniedziałek
ale moja Dusza chyba uległa rozszczepieniu
i część mnie jest jeszcze u Marci
taki tydzień poza domem trochę mi porządkuje świat
co z tego, skoro po powrocie znów jest się w chaosie
całkiem miłym, ale jednak ;)
Będąc w Londynie ma się godzinę w zapasie
tam jest wcześniej niż u nas
jednak tuż przed wyjazdem czas prawie się wyrównał,
bo przesuwaliśmy zegary o godzinę do przodu
straszne zamieszanie z tym czasem
z pewnością to przez to jestem teraz w niedoczasie
(teraz, wcześniej, przeważnie... )
w wolnej chwili wrzucę kilka zdjęć
(jakiś tysiąc, góra dwa ;)
bo opisać taki czas i tak jest trudno
nie wszystko da się ubrać w słowa...
A tymczasem przyszły święta
Jula i Zuzia z wrażenia nie mogły zasnąć
nie mogą się doczekać jutrzejszego malowania jajek
(dzisiejszego właściwie ;)
oczywiście święta, to coś więcej niż te malowane jajka
korzystając więc z okazji
życzę każdemu tego, co dla niego ważne
a nam wszystkim życzę,
żebyśmy byli dla siebie i dla świata serdeczni
i może jeszcze żebyśmy w wielu sytuacjach nie byli tak śmiertelnie poważni,
- lekkie przymrużenie oka bardzo często bywa zbawienne ;)
Na koniec coś zabawnego - póki pamiętam ;)
Po tygodniu nieobecności w domu
Jula i Zuzia były bardzo za mną stęsknione
(męska część rodziny też, tylko mniej wylewnie ;)
co i rusz przytulały się do mnie
i prześcigały w opowiadaniu o tym,
co się w domu działo,
kiedy mnie nie było
podczas wieczornej kąpieli,
Jula spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała:
- mamo, masz piękną twarz
(wiecie, to ten wiek, kiedy matka jeszcze jako tako dla dziecka wygląda ;)
- Ty też masz piękną twarz, Juleczko - odpowiedziałam
- nie mamo, to ty masz piękną twarz - Jula na to
- w takim razie, może uznamy, że obie mamy piękną twarz? - zaproponowałam
Na to Jula - po chwili namysłu:
- nie, jednak tylko ja
No to mamy ustalone ;D
Dobrych świąt wszystkim nam :)
ale moja Dusza chyba uległa rozszczepieniu
i część mnie jest jeszcze u Marci
taki tydzień poza domem trochę mi porządkuje świat
co z tego, skoro po powrocie znów jest się w chaosie
całkiem miłym, ale jednak ;)
Będąc w Londynie ma się godzinę w zapasie
tam jest wcześniej niż u nas
jednak tuż przed wyjazdem czas prawie się wyrównał,
bo przesuwaliśmy zegary o godzinę do przodu
straszne zamieszanie z tym czasem
z pewnością to przez to jestem teraz w niedoczasie
(teraz, wcześniej, przeważnie... )
w wolnej chwili wrzucę kilka zdjęć
(jakiś tysiąc, góra dwa ;)
...tylko najpierw trochę tu ogarnę ;) |
nie wszystko da się ubrać w słowa...
A tymczasem przyszły święta
Jula i Zuzia z wrażenia nie mogły zasnąć
nie mogą się doczekać jutrzejszego malowania jajek
(dzisiejszego właściwie ;)
oczywiście święta, to coś więcej niż te malowane jajka
korzystając więc z okazji
życzę każdemu tego, co dla niego ważne
a nam wszystkim życzę,
żebyśmy byli dla siebie i dla świata serdeczni
znalezione w necie, w inter-necie |
- lekkie przymrużenie oka bardzo często bywa zbawienne ;)
Na koniec coś zabawnego - póki pamiętam ;)
Po tygodniu nieobecności w domu
Jula i Zuzia były bardzo za mną stęsknione
(męska część rodziny też, tylko mniej wylewnie ;)
co i rusz przytulały się do mnie
i prześcigały w opowiadaniu o tym,
co się w domu działo,
kiedy mnie nie było
podczas wieczornej kąpieli,
Jula spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała:
- mamo, masz piękną twarz
(wiecie, to ten wiek, kiedy matka jeszcze jako tako dla dziecka wygląda ;)
- Ty też masz piękną twarz, Juleczko - odpowiedziałam
- nie mamo, to ty masz piękną twarz - Jula na to
- w takim razie, może uznamy, że obie mamy piękną twarz? - zaproponowałam
Na to Jula - po chwili namysłu:
- nie, jednak tylko ja
No to mamy ustalone ;D
Dobrych świąt wszystkim nam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz